niedziela, 2 listopada 2014

Od Ayano cd. Sean'a

Szliśmy dalej. Próbowałam iść wyprostowana, ale nie było to łatwe – cięgle coś mnie łupało w ramieniu. Gdy doszliśmy do iglastego, gęstego lasu usłyszałam wycie. Przeciągłe, żałosne wycie głodnego wilka. Stanęłam jak wmurowana, byłam cała sztywna. Sean złapał mnie za ramię.
- Ayano, … co jest?
Odepchnęłam go brutalnie tak, że przewrócił się na ziemię. Upadłam na kolana i zaczęłam się przeobrażać – rozszerzyły mi się źrenice, a oczy nabiegły krwią; uszy stały się długie i spiczaste; ogon się wydłużył i stał się cały czarny. Po chwili przed Sean’em stała kudłata poczwara z zaślinionym pyskiem i wzrokiem wbitym w chłopaka. Już miałam się na niego rzucić, kiedy usłyszałam upragnione wycie. Odpowiedziałam wyjąc przeraźliwie i już miałam odbiec, kiedy Sean rzucił się na mnie i przytrzymał mnie za grzbiet. Warknęłam z wściekłością próbując zrzucić natręta. Jednak chłopak trzymał mnie mocno, po czym związał mi łapy i wbił ostry sztylet w bok. Zawyłam z bólu i padłam łbem na ziemię. Po chwili zaczynałam przybierać swoją prawdziwą postać. Skuliłam się, bo doskonale wiedziałam, co się stało. Gdy podniosłam, głowę po policzkach spływały mi ciepłe łzy.
- Sean … przepraszam. To nie moja wina, ja… - ukryłam głowę w ramionach tak, że było mi widać tylko małe uszy – To jest na mnie lekarstwo w takich sytuacjach. Skąd wiedziałeś? – popatrzyłam na niego. Nie odpowiedział, ale wiedziałam, że to jeszcze nie czas. Teraz moja kolej na wyjaśnienia.
- Stało się to, kiedy byłam bardzo mała. Władca Północnych Rubieży król elfów Efredes chciał mieć wszystko dla siebie. Wypowiedział wojnę ludom, które nie będą się chciały podporządkować. Plemiona lycanów, z których pochodzę nie chciały się na to zgodzić. Byłam córką przywódcy. Kiedyś szpiedzy króla Efredesa podkradli się pod nasz dom i zatruli mnie trucizną przez co każdy głos wilka miał mnie zamieniać w strasznego potwora. – wyciągnęłam ramię na całą długość i zdmuchnęłam niewidzialny pył zakrywający bliznę. Ukazał się czarny znak o bliżej nieokreślonym kształcie. – Udało mi się trochę na to uodpornić, ale nie całkowicie… - skończyłam mówić i spojrzałam ze smutkiem na Sean’a.

(Sean?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz