czwartek, 4 grudnia 2014

Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 2 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)

- Tak - przytaknęłam i złożyłam kartkę na pół.
- Świetnie, Michael czeka na ciebie w holu - tata wstał i wyszedł razem z mamą z pomieszczenia. Westchnęłam ciężko.
"Długo pogadaliśmy..." - pomyślałam zawiedziona rozmową, po czym ruszyłam na dół, szurając podeszwami butów o świeżo wypolerowaną posadzkę.
- Panienko, proszę przestać, tak nie wypada - upomniała mnie napotkana guwernantka, mademoiselle Rathè.
- Tak, tak, tak, tak... - wydukałam i powlekłam się do holu ze spuszczoną głową.
- Powodzenia, panienko - uśmiechnął się lokaj, podając mi podręczną torbę z prowiantem.
- Nie, poradzę sobie - jednym ruchem ręki odsunęłam bagaż. Szybko wyskoczyłam z zamku, jakbym się bała, że Michael opchnie mi jednak tą torbę.
"Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to kto? o o o?
Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to nikt tego lepiej nie zrobi tu!" - zaczęłam nucić pod nosem, aby umilić sobie "wojenny marsz" - "My lubimy jazz i lubimy chillout." Yana! Szykuj się! Bo twoja przeciwniczka idzie! Woooohooo!
- Wzywał mnie ktoś? - zza krzaków wynurzyła się różowowłosa kobieta z mieczem w dłoni.
- Ktoś ty? - przymrużyłam oczy.
- Yana - odparła dumnie, wypinając pierś.
- Ty jesteś Yana?! - zmaterializowałam miecz.
- Tak, masz coś do mnie? - prychnęła.
- Oddawaj Pióro Krwi! - rzuciła się na dziewczynę z ostrzem, lecz ta wykręciła mi rękę i uderzyła palcem wskazującym oraz środowym w centrum kręgosłupa. Padłam unieruchomiona na ziemię.

C.D.N

Od Sary cd. Layli

- Pokonałaś Kayam'a? - wytrzeszczyłam oczy.
- Mhm - uśmiechnęła się.
- I zdobyłaś moce? - zakołysałam się na piętach.
- Owszem - na palcu lycanki zawirowała mała trąba powietrzna.
- Suuuuuuper - patrzyłam na to cudeńko, jakby rzuciło na mnie jakiś czar - A pokażesz coś jeszcze?

<Layla?>

Od Tomoe cd. Layli

- To Sytry, mój dawny przyjaciel, a dziś pośrednik między mną a pewnym facetem... - mruknąłem.
- Kim? - spytała.
- Były wspólnik... - powiedziałem ponuro - "Pracowaliśmy" razem, a konretnie... Mordowaliśmy...
Spojrzałem na Laylę. Nie wyglądała na zadowoloną.

<Layla? Nie bij... xD>

Od Layko cd. Belli

Nagle na ramię dziewczyny przyleciał orzeł.
- Ładny.- uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę w jego stronę. Ten ułożył dziób wrogo.
- Nie za bardzo da się głaskać.- zaśmiała się Bella, też próbując położyć rękę na głowię ptaka. Jej udało się to, bez spotkania z dziobem porała. Widać, że był przywiązany do właścicielki.
- Jak ma na imię?- zapytałem, patrząc na mocno, brązowe upierzenie ptaka.
- Grzmot.
- Ładne imię.- powiedziałem, podnosząc z ziemi błękitny kamyk - Też chciałbym mieć towarzysza.- zacząłem ni z tego ni z owego.
- A jakiego?- zapytała lekko gładząc pióra ptaka.
- Psa, dużego psa.- uśmiechnąłem się w jej stronę, i pomyślałem o wielkim, brązowa-czarnym psie biegnącym w moją stronę.
- Powodzenia w szukaniu.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję.- odpowiedziałem, co raz podrzucając kamyk.

< Bella? >