Staliśmy tak dość długo, aż nie trzasnął obok nas piorun, a z nieba zagrzmiał surowy głos rady aniołów.
-Nie pozwolimy ci poplamić grzechem czystej duszy tego anioła. -usłyszeliśmy.
W tym samym czasie z podziemi wyłoniła się dłoń.
-To oni cię wygonili, oni cię zostawili, to te anioły wyrzuciły się na bruk. Trzymaj się od nich z daleka. - zagrzmiło w podziemiach. Demon. Dłoń z podziemi chwyciła mnie za nogę. Z niebios wyłonił się anioł, który chwycił Asoko.
-Chcą nas rozdzielić! -krzyknęłam przerażona. Chwiciłam Asoko za rękę i wzleciałam wyrywając się demonowi i aniołom.
Lecieliśmy dość długo w ciszy, łzy rozmywały mi obraz, aż walnęłam w drzewo. Zaczęliśmy spadać. Upadek był bolesny.
-Asoko, przeze mnie możesz zostać upadłym aniołem... Uciekaj, zanim cię znajdą. Mi to jakoś ujdzie, nie ma większego grzechu, niż bycie demonem, ale ty nie zasłużyłeś na karę, odejdź, zanim zostaniesz upadłym aniołem... -po policzkach spłynęły mi łzy. Anioł dość długo stał przede mną w ciszy.
-Nie słyszysz? Uciekaj, uciekaj, zanim cię ukarzą! -krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
<Asoko?>