- SONAYA!!! SONAYA!!! - darłam się na całe gardło, lecz odpowiadało mi tylko echo pustych korytarzy.
"Gdzie ta anielica polazła?" - pomyślałam.
Szukałam jej już od godziny i dalej nie trafiłam na żadną wskazówkę gdzie moja siostra mogłaby być. Pewnie wybrała się na obchód albo zaszyła się gdzieś w zamku i zasnęła.
- No trudno, sama się wybiorę na Polanę Motyli - wzruszyłam ramionami. Rozwinęłam skrzydła, po czym machnęłam nimi, aby stworzyć powierzchnię lotu i wzbiłam się ponad podłogę. Wyleciałam przez najbliższy balkon.
***
"Drzewo Obcych... Brrr... Paskudne miejsce." Przelatywałam właśnie nad kryjówką stworów, których nikt nigdy nie widział. To podeeeejrzaaaaneeeeee...
Z dołu dawało się słyszeć ciche pomruki, warki i bełkoty. Od czasu do czasu błyskało coś między drzewami. Marzyłam, żeby jak najszybciej dotrzeć do Polany Motyli i wziąć karteczkę z przepowiednią.
- Ahoooj!!! Ster ba prawą burtę!!! Widzę ziemie!!! - zaśmiałam się wesoło z samej siebie i wylądowałam na zielonej łące. Podleciała do mnie chmara motyli. Niosły ze sobą małe zrolowane kawałki papieru. Sięgnęłam po losowy liścik i rozwinęłam go.
- Ze zwęglonego odbicia w jesienne barwy, czerń w szkarłat i koniec rozprawy - przeczytałam na głos.
***
- SONAYA!!! SONAYA!!! WYŁAŹ!!! SONAYAAAAAAAAAA!!! - wołałam siostrę.
- Sara, spokój, nie drzyj się tak, co jest grane? - Sonaya wyszła z naszej domowej biblioteki.
- Byłam dziś po przepowiednię i patrz co dostałam od motyli - pokazałam siostrze kartkę. Chwilę milczała.
- Nie wiem co to znaczy, ale wiem jedno, odbija ci - zaśmiała się głośno.
- Ha! Ha! Bardzo śmieszne - pokazałam jej język.
- Nie stresuj się tak, pożyjemy, zobaczymy co z tego wyjdzie - uśmiechnęła się.
- Może masz rację... - powiedziałam i weszłam do swojego pokoju.
***
- SONAYA! SONAYA! SONAYA! SONAYA! SONAYAAAAAAAAA! - stałam przed lustrem i patrzyłam na swoje odbicie.
Miałam czerwone włosy oraz karmazynowe oczy. Na głowie widniał biały wieniec wpięty między loki.
- Co się stało? - moja siostra wbiegła do pokoju. Była jeszcze w nocnej koszuli. Odwróciłam się.
- Łooooo! Przefarbowałaś się? I czemu masz czerwone soczewki na oczach? - spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ja nic ze sobą nie robiłam! Kiedy się obudziłam, już tak wyglądałam! - odpowiedziałam.
- Przepowiednia! - Sonaya pstryknęła palcami.
- Co?
- Na kartce pisało "Ze zwęglonego odbicia w jesienne barwy, czerń w szkarłat i koniec rozprawy", nie? No! Miałaś czarne włosy, a teraz są czerwone!
- Ale jak?
- Jest tylko jedno wytłumaczenie - magia!
<Sonaya? Magiaaaa! XD>
P.S. Sara zmienia zdjęcie profilowe.