- Dobra - wskoczyłam na Laylę (ale to dziwnie brzmi O.o) i pogalopowałyśmy przed siebie. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, a Laylę przeszywali wzrokiem typu "to jakiś mutant". Śmiałam się tak z tych zaskoczonych min, że prawie spadłam z Layli.
***
- Nigdzie nie ma tej zakichanej siedziby Gildii Złotej Aureoli! - kopnęłam kamień.
- Nie denerwuj się tak, przecież nie zniknęła! - powiedziała Layla, już w swojej naturalnej postaci.
- To magiczna gildia, skąd możesz wiedzieć? - odparłam.
- Też prawda - zamyśliła się.
- Zostaje tylko sprawdzić pod miastem... - westchnęłam ciężko.
<Layla?>