czwartek, 30 października 2014

Od Tomoe cd. Layli

- Cześć, Tomoe - odezwał się owy kitsune.
- Sytry... - zacisnąłem pięści.
- Jak się miewasz? - powiedział, jakby nic się nie stało.
- A dobrze, jakoś nabrałem ochoty, żeby podpalić ci łeb - w mojej dłoni zabłysnął błękitny płomień.
- Ej, uspokój się, jestem tu tylko z rozkazu twojego przyjaciela - zaczął się bawić swoim ostrzem.
- Masz pecha, że posłał akurat ciebie - rzuciłem w niego ognistą kulą, lecz on rozpłynął się w powietrzu i słyszałem tylko ciche "jeszcze się spotkamy".
Wziąłem Laylę na ręce, po czym ruszyłem w kierunku jej domu.

***

Położyłem ją na łóżku, zabandażowałem ranę, przykryłem kocem i pocałowałem ją w policzek.
Zagotowałem wodę na herbatę oraz przygotowałem coś do jedzenia.
- Nic Ci nie będzie - uśmiechnąłem się do Layli czekając aż się obudzi.

<Layla?>

Od Sary cd. Layli

- Nie bój się, nie dam Cię zjeść podziemnym potworom - zaśmiałam się i zmaterializowałam lampę naftową, gdy stanęłyśmy przed wejściem do kopalni. Uśmiechnęłam się i pchnęłam lekko lycankę. Ruszyłyśmy raźnym krokiem przez tunel nucąc coś pod nosem raz po raz. Lampa torowała nam drogę wśród ciemnościach korytarzy oraz cieni. Wkrótce mrok począł ulatniać się. Niewiadomo jak, niewiadomo gdzie, ale robiło się coraz jaśniej, a lampa nie musiała już nam towarzyszyć.
Wydawało się, że korytarz nie ma końca i że cały czas chodzimy w kółko, jednakże wreszcie stanęłyśmy przed wieeeeeeelką wnęką w ziemi, a w nim stała mała chatka z aureolą nad dachem.

<Layla?>

Od Sonayi cd Sary i Ayano

- Co ty robisz, dziewczyno! - krzyknęłam i teleportowałam mnie, Sare, Ayano i jej ''jelenia'' w inne miejsce.
- Ale o co chodzi? - Patrzyła na mnie ze zdziwieniem
- Stałaś tam przyglądając się gdyby nie my Ciebie by już nie było! - krzyknęłam. Jednak nie czekałam na odpowiedź.
- Dobra, spokojnie Sonaya.
- Ok... nieważne. Było, minęło...
- Patrzcie jaki on piękny! - patrzyła Ayano z podziwem na zwierzę.
- Ta... - mówia Sara.
- Co?
- Nic... tylko...
- Tylko?
- Nieważne. - odezwałam się idąc z dziewczynami i jeleniem do miasta.

<Sara, Ayano?>

Od Layli cd. Tomoe

- Och... Tomoe - szepnęłam i przytuliłam chłopaka. Odwzajemnił uścisk. Fakt od jakiegoś czasu lubię go bardziej niż bardzo. W sumie to nie bardzo wiedziałam co powiedzieć, więc złapałam chłopaka za ręce. Pocałował mnie, długo... Po calym moim ciele przebiegły delikatne dreszcze.
Nagle nie wiadomo skąd w moim boku eksplodował ból. Oderwałam się od Tomego. z mojego boku sterczał sztylet. Nie był bardzo głęboko wbity. Zacisnęłam palce na rękojeści i wyciągnęłam ostrze z ciała. Natychmiast popłynęła krew. Dużo krwi.
- Layla... - usłyszałam rozpacz w jego głosie. Zobaczyłam przyczajonego w krzakach człowieka. mial lisie uszy i ogon. Wskazałam na niego ręką, a potem nastała ciemność.

<Tomoe?>

Od Layli cd. Sary

- Musimy schodzić pod ziemię - narzekałam  - Nie cierpię podziemi. Są duszne, ciemne i pod ziemią! Mogą się zawalić, może zabraknąć tam powietrza, nie ma tam światła ani wiatru... - wyliczałam, bardzo rozbawiłam tym Sarę - No co?
- Wystarczyło powiedzieć nie chcę tam iść - powiedziała dalej się śmiejąc
-Bo ty bardzo chcesz tam iść - odgryzłam się

<Sara?>