- Pięknie tu jest. – szepnęłam. Usiadłam na zboczu, a obok mnie przycupnął Sean.
- O czym myślisz? – spytał mnie patrząc na uśpione Hope.
- O wielkich lodach czekoladowych. No i też o rodzinie. – szepnęłam patrząc na chłopaka połyskliwymi oczami.
- Chodź jest już późno. – powiedział smutno. Wziął mnie za rękę i wsadził na Nixie.
- Ale, gdzie polecimy? – spytałam.
- Na pewno nie do Hope. Jest tam za wiele podejrzanych typów. Znam taką chatkę, gdzie możemy przespać noc.
Wskoczył na Anthart’a i polecieliśmy. Lecieliśmy długo, ale wreszcie dotarliśmy do jakiegoś lasu.
- Jesteśmy na miejscu. – powiedział Sean zeskakując z konia. Tam na dużej polanie stała drewniana chatka.
(Sean?)