Ruszyłam za dziewczynami, jednakże nie odechciało mi się zamków, miasta i przepychu. Pierwszy raz w życiu miałam ochotę pobyć w ciszy.
- Wiecie co... Ja chyba pójdę... Chciałabym jeszcze gdzieś zajrzeć - powiedziałam i pobiegłam na Polanę Marzeń. Chciałam odwiedzić Latający Raj,są tam ładne kwiatki. Więc chciałam je sobie zobaczyć.
***
- Harphus! Helios! - zawołałam pegazy, a po chwili obok mnie stanę ły dwa bajeczne konie ciągnąve złoty rydwan. W przeciągu kilku sekund zdążyłam wskoczyć do wozu i oderwać się od ziemi, aby zatonąć w magii ogrodów.
<Sonaya? Ayano? Odłączam się od opowiadania, piszcie same, brak mi weny xD>
piątek, 31 października 2014
Od Ayano cd. Sean'a
- Nie naprawdę. - powiedziałam cicho zakrywając ręką krwawiące ramię. I mimo, że już przez ubranie zaczęła mi przesiąkać krew poszłam dzielnie dalej. Sean patrzył chwilę i ruszył niepewnie za mną. Po paru minutach zrobiło mi się słabo. Oparłam się o drzewo przykładając dłoń do czoła.
- Ayano? Co jest? - spytał chłopak zaniepokojony. Podkręciłam głową jednak po chwili upadłam na ziemię. Z rany zaczęła ciec zielona wydzielina.
- Sean ... - szepnęłam rozgorączkowana - To trucizną ... ci ludzie.
Już nic nie mówiłam. Osunęłam się powoli w nicość.
(Sean?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)