niedziela, 14 września 2014

Od Yasmin cd. Sary

-Wsytępy publiczne? Anioły raczej nie będą się zbliżać do demonów... Dziwię się, że Ty jeszcze się ode mnie nie odwróciłaś... Przecież jestem po ciemnej stronie. -powiedziałam to z obojętnym wyrazem twarzy, jednak w środku coś kazało mi uronić łzę. Szybko odgoniłam to myślą, że istoty ciemności nie płaczą.
-Zdziwisz się, gdy będą błagali o bis. -anielica znów uśmiechnęła się promiennie.
-Co to za wodospad? -spytałam niepewnie, gdy dotarłyśmy na miejsce.
-Wodospad Prawdy. Ujrzysz tam swe prawdziwe oblicze. -po jej słowach zatrzymałam się gwałtownie.
-Czyli... Czyli ja zobaczę swoje oblicze, a Ty swoje, czy obie ujrzymy siebie nawzajem, oprócz siebie? -spytałam niepewnie.

<Saro? Boję się, co tam zobaczę xd>

Od Sary cd. Yasmin

- Ślicznie, aż zazdroszczę głosu - zdjęłam skrzypce z ramienia.
- Dziękuję - odpowiedziała cicho.
- Jeśli chcesz możemy zrobić duet i występować na głównym placu. Byłoby fajnie - uśmiechnęłam się.
Dziewczyna milczała.
- Jeśli nie chcesz to nie, nie będę się narzucać - machnęłam dłonią, a skrzypce oraz smyczek zniknęły. - Co powiesz na wycieczkę nad wodospad prawdy?

<Yasmin? Idziemy zobaczyć swe prawdziwe oblicza? XD>

Od Yasmin cd. Sary

Zamurowało mnie. Czy ona właśnie stwierdziła, że ładnie śpiewam? Czy ona zaproponowała mi współpracę? Czy ona była dla mnie MIŁA?
Musiałam długo stać zaskoczona, bo jej głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-To jak? -spytała.
-Ale ja znam niewiele piosenek. -powiedziałam i spuściłam głowę.
-Nie szkodzi. Zaśpiewaj to, co wcześniej, tylko normalnym głosem. -anielica uśmiechnęła się przyjaźnie.
Raz kozie śmierć. Otworzyłam usta, a słowa same z nich wypłynęły.
-Angel of darkness, angel of darkness! The world is in your hand, but I will fight until the end! Angel of Darkness, angel of darkness! Don't follow your command, but I will fight and I will stand! (...).
Spojrzałam na dziewczynę czekając na ocenę.

<Saro? Czemu nie c: >

Od Logana cd. Lilith

Wylądowałem na ziemi. Spostrzegłem jakąś anielice, choć to raczej nie była anielica. Może upadła ? ... Hekaty i inne potworki gdzieś uciekły. Podszedłem bliżej dziewczyny.
- Jestem Logan - podałem rękę dziewczynie
- A ja Lilith - nie odwzajemniła uścisku więc nieco obrażony wsunąłem rękę do kieszeni
- Jak to możliwe że hekaty cię jeszcze nie zjadły ? - powiedziałem z ironią

< Lilith? >

Od Logana cd. Sonayi

Usiadłem obok niej i włączyłem telewizor.
- Co chcesz oglądać ? - zapytałem przerzucając kanały
- Nie wiem ty wybierz
- Może horror ?
- Ok... - powiedziała nie pewnie
Akurat leciał jakiś horror.

< Sonaya? >

Od Sary cd. Yasmin

- No więc miasto Hope zostało odnalezione przez moich rodziców i obecnie oni sprawują władzę, a ja oraz moja siostra pilnujemy porządku - uśmiechnęłam się.
- Masz siostrę? - spytała.
- Tak, ma na imię Sonaya - splotłam palce dłoni z tyłu pleców. - A tak w ogóle to ładnie śpiewasz. Może coś zanucisz? Ja zagram na skrzypcach jeśli chcesz.
Wystawiłam dłoń, a w niej zmaterializowały się białe skrzypce ze złotymi strunami oraz czarny smyczek.

<Yasmin? Stworzymy duecik? ;3>

Od Yasmin

Kolejna ma ofiara przeszła na ciemną stronę, kolejny człowiek popełnił ciężki grzech. Zaśmiałam się cicho. Świat idzie na ciemną stronę mocy i żaden wspaniały aniołek tego nie powstrzyma!
Zmieniłam swą postać w zjawę i udałam się z daleka od morderstwa. Znów wróciły wspomnienia, kiedy to anioły zaczęły swą pieśń, a ja zaczęłam je przedrzeźniać. No przecież! Jestem tylko Aniołem Ciemności, czyli demonem, więc można ze mnie szydzić. Czy to nie grzech? Nawet dla demonów powinni być mili, a nie są, pff!
~Gdzie ja właściwie jestem? -pomyślałam. ~Zjawa w takich okolicznościach mi się nie przyda... -zmieniłam się znów w Anioła Ciemności.
Wzbudziłam zainteresowanie jakiejś anielicy. Nie zdążyłam schować skrzydeł, żeby niczego nie podejrzewała. Podeszła.
-Kim jesteś? -spytała.
Zanuciłam swą piosenkę.
- Angel of darkness! Angel of darkness! The world is in your hand, but I will fight until the end! -zaśpiewałam to najpierw swoim głosem, później tą samą treść, jedynie innym tonem. Tonem, jakim przedrzeźniam anioły.
-Nie kojarzę. -powiedziała.
-Nie kojarzysz? Czyli nie jesteś Aniołem Stróżem...
-Nie odpowiedziałaś mi. -mówiła nadal spokojnie.
-Dałam ci podpowiedź, a to, że nie ogarniasz, to nie mój problem. -prychnęłam. Myślałam, że ją sprowokuję, ale ta nadal ze spokojem stała i mi się przyglądała.
-Masz skrzydła, ale nie wyglądasz na anioła. -stwierdziła całkiem ignorując moje złośliwości.
-Ja nie jestem aniołem. Jestem demonem. -uśmiechnęłam się złośliwie. -Jestem wygnanym aniołem. Jestem wygnanym aniołem stróżem, inaczej mówiąc: jestem Aniołem Ciemności.
-Powinnaś być Upadłym Aniołem, jeśli kiedyś byłaś Stróżem i z jakiegoś powodu cię wygnano. -zauważyła.
-Ale nie jestem. -burknęłam.
-Chciałabyś dołączyć do Krainy Wiecznej Nadziei? -zaproponowała.
-Przepraszam do czego?
-Krainy wiecznej nadziei. -powtórzyła.
-Nie rozumiem.
-Jesteś w mieście Hope. Należy ono do Krainy.
--Aha... No mogę dołączyć. -westchnęłam. Może tu demon mnie przestanie prześladować?
-Wobec tego zapraszam. -uśmiechnęła się promiennie. -Jestem Sara.-podała mi rękę.
-Moje imię nie jest zbyt często wymawiane, mówią na mnie Angel Of Darkness, czyli Anioł Ciemności.
-Ja jednak chciałabym poznać twe imię. -oznajmiła.
-Yasmin... -uścisnęłam dłoń anielicy. -Opowiesz mi coś więcej o tej krainie?

<Saro? Czy taka wstrętna kreatura jaką jestem nie sprawi kłopotu? C; >

Od Lilith cd. Ktoś?

Od Lilith
Siedziałam w miesjcu , które mieszkańcy miasta Hope nazywali Drzewem Obcych. Z pomiędzy drzew rosnących w jego pobliżu obserwowały mnie dwie pary czerwonych oczu. Wkrótce z lasu wyszły dwa hekaty. Odsłaniając długie i bardzo ostre zęby podeszły do mnie. Powoli wyciągnęłam rękę w stronę stworzenia, które było bliżej. Hekat spojrzał na mnie zdziwiony po czym zaczął obwąchiwać moją dłoń. Po chwili położył prosty ogon na ziemi.
"Idealnie" pomyślałam, kiedy drugi hekat położył się obok mnie. Pogłaskałam go po grzbiecie. W lesie pojawiły się kolejne oczy a zaraz po nich cała reszta wyjątkowo dużej chimery. Potwór biegł prosto na mnie, co spowodowało, że hekat, którego głaskałam zerwał się z miejsca i rzucił się na chimerę. Drugi hekat natychmiast zrobił to samo. Po chwili zauważyłam na ziemi cień z całą pewnością nie należący do żadnego potwora. Obejrzałam się.

Kto tam stał?

Nowa postać! Lilith♥



Imię: Lilith


Nazwisko: Itarille

Ksywka: Różni ludzie różnie ją nazywali... Wymyśl coś

Rasa: Upadły Anioł

Płeć: kobieta

Wiek: 17 lat


Charakter: Lilith nie jest osobą którą wszyscy lubią. Wręcz przeciwnie, dziewczyna nie ma żadnych przyjaciół? Dlaczego? No cóż... jest zamknięta w sobie, nieufna, nie lubi zawierać nowych znajomości i niezbyt często bywa miła. Nie interesuje się tym co myślą czy mówią o niej inni.

Historia: Nigdy jej o to nie pytaj. 

Żywioł: Śmierć

Moce: Widzi duchy i może z nimi rozmawiać, potrafi wpływać na czyjeś decyzje i zachowanie, może odbierać życie

Rodzina: Nie utrzymuje z nią kontaktu

Partner: Może kiedyś znajdzie...

Inne: Ma chromestzję


Pasja: Łucznictwo

Marzenie: Ma wiele marzeń, a niektórych z nich nie chcesz poznać

Dodatkowe zdjęcia: ---

Właściciel: jamajka1234

Od Sonayi cd. Katheriny

- Dzięki - odpowiedziała Katherine.
- Jestem Sonaya - przedstawiłam się z uśmiechem.
- A ja Katherine - przedstawiła się i odwzajemniła uśmiech.
- Jestem aniołem, pomagam innym. Ja pomagałam rodzicom tego dziecka, a ty samemu dziecku. Dzięki, bez ciebie nie dałabym rady. - Powiedziałam
- Nie ma problemu - odpowiedziała
- Chodź - powiedziałam i nas teleportowałam
- Ale, co tutaj się dzieję? - zapytała
- Dwaj przyjaciele się kłócą... mam u nich dyżur muszę ich pilnować. - Powiedziałam.
- Aha... - odpowiedziała patrząc na nich.
Patrzyłyśmy na kłótnie dwóch kolegów w końcu Katherine powiedziała:
- Muszę mu pomóc! - nadleciała nad jednym z chłopaków i szepnęła mu do ucha co ma mówić. A ten wygrywał kłótnię.
- Katherine, przestań! - krzyknęłam i wzięłam ją za rękę.
-Ale... - mówiła cicho.
- Nie wolno nam pomagać w taki sposób! Musimy tylko patrzeć na ich kłótnie i im pomagać jesteśmy bezstronne! - krzyknęłam.
- Dobrze... - nadleciała nad jednym z chłopców i kazała mu przestać kłótnie i się pogodzić.
Następnie koledzy się pogodzili.
- Czyli... jesteś aniołem stróżem? - zapytała Katherine.
- No... pomagam innym. - odpowiedziałam.
- Skąd jesteś? - zapytałam.

<Katherine? >

Od Katheriny cd. Sonayi

Ach przygodo! Tak to ja Katherine. Podobno niewinna i nieuważna. Czy tak jest? Szczerze w tą wątpię. Trafiłam tu, do miasta Hope. Przechadzałam się po jakże tym pięknym mieście. Ręka nadal metalowa, ale normalnych rozmiarów. To jest dosłownie żywa broń. W moim umyśle i naprawdę. Jak już mówiłam przechadzałam się po mieście. Niektórzy patrzyli się na mnie jak na dziwaka. Nie przejmowałam się tym. W końcu to tylko metalowa ręka. Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk z jednej z ciemnych bocznych uliczek. Bez zastanowienia pobiegłam tam. Okazało się, że wybuchł pożar. Wszyscy nosili wodę, ale nikt nie pomyślał o osobach w środku. Bez zastanowienia wbiegłam do płonącego budynku. Krzyki dochodziły z górnego piętra. Wyważyłam drzwi i ujrzałam małego przestraszonego chłopca. Chwyciłam go szybko. Jednak przejście się zawaliło. Mały zaczął panikować. Włączyłam tarczę i jak taran przebiłam się przez ścianę. Rozciągnęłam nieco rękę i złapałam się okna drugiego budynku. Wylądowałam na ziemi i puściłam dziecko, które szybko uciekło szukając swoich rodziców. 
- Brawo- usłyszałam jakiś głos zza pleców.
< Sonaya ? >

Od Sonayi cd. Logana

- Hm... a może poszlibyśmy do domu...? - zapytałam
- Jakiego domu? - zapytał zdziwiony Logan.
- Są takie domy w naszym mieście do których można wchodzić bo ktoś je naszykował... hm... takie coś jak.. darmowy hotel.
- Dobra, chodźmy - odpowiedział.
Weszliśmy do jednego z domów i zamknęliśmy drzwi. 
- Oglądamy jakiś film? - zapytał.
-Chętnie - odpowiedziałam siadając na kanape.

<Logan ? >

Od Logana cd. Sonayi

Szybko się wzniosłem i dogoniłem ją. Wylądowałem obok niej. 
- Nie wiedziałam że upadłe anioły mają skrzydła 
- No widzisz... jednak mają - uśmiechnąłem się i je schowałem - To dokąd chcesz teraz iść ? 
< Sonaya ? >

Nowy członek! Yasmin!


Imię: Yasmin

Nazwisko: K. (Nigdy nikomu nie podaje...)

Ksywka: Angel Of Darkness...

Rasa: Demon

Płeć: Kobieta, nie widać?!

Wiek: 17 rok istnienia "okropnej kreatury"

Charakter: A jakie są demony? Na pewno wiesz, że obok śmierci przejdzie obojętnie, nawet ją to ucieszy. Wiesz też, że jest wredna, złośliwa, chamska i nie stosuje się do żadnych zasad, jednak jedna rzecz cię zaskoczy. Jest zdolna do miłości. Tak, dobrze przeczytałeś/aś, jest zdolna do miłości, ile razy mam to powtórzyć, żebyś zrozumiał/a? Potrafi kochać, jest wrażliwa, jednak ukrywa swe serce pod skorupą nienawiści...

Historia: Przyszłam na świat jako anioł. Jako anioł stróż. Jako anioł stróż demona... Jako stróż osoby opętanej, opętanej przez demona... Ona... Ona wiedziała o moim istnieniu, znała moje największe lęki, ona codziennie mówiła do mnie, ona chciała, żebym została jej służebnicą, jej aniołem ciemności. Codziennie zmuszała do zła, do grzechu, do złych czynów... Zrobiłam to. Popełniłam największy błąd w moim życiu. Posłuchałam Demona. Pokusa zadziałała. To był zbyt wielki grzech... Opętał mnie... On mnie opętał... Przejął władzę nad duszą. Nie stałam się Upadłym Aniołem, stałam się Demonem. Zaczęli na mnie wołać Anioł Ciemności, a jeden anioł zaśpiewał mi tak: "Angel of darkness, angel of darkness! The world is in your hand, but I will fight until the end!". Stałam się kimś strasznym, koszmarem wszystkich ludzi... Stałam się Aniołem Ciemności... Nawet nie zauważyłam, jak na głowie wyrosły mi rogi...

Moce: 
~Lot śmierci -lata, przecież ma skrzydła.
~Koszmar -potrafi przejrzeć Twój umysł, poznać Twe największe lęki, koszmary...
~Demon -wystarczy, że ją nieco rozzłościsz, a jej oczy zmienią kolor na czerwony, a demon całkowicie przejmie kontrolę nad ciałem...
~Pomoc zza światów -przywołuje dusze zabrudzone grzechem, które pomagają jej w walce.
~Zjawa -przybiera postać cienia.

Rodzina: Rodzina? Żyje gdzieś w niebie, to oni ją wygnali...

Partner: Kto pokocha Anioła Ciemności? Demony nie zdolne do miłości, a z inną rasą być nie powinna, prawda? Pomimo to jest zakochana... jest zakochana w odwiecznym wrogu jej rasy... jest zakochana w aniele... 

Inne: Rogi zazwyczaj ukryte, swe ciemne skrzydła chowa, niby normalna dziewczyna, a takie zło w sobie trzyma...

Pasja: Bardzo dobrze lata, świetnie rysuje... Szkoda, że swe umiejętności dotyczące sztuki wykorzystuje w zły sposób...

Marzenie: Pozbyć się demona i wrócić do grona aniołów.

Właściciel: Zuza1470 (Howrse)

Od Asoko cd. Tomoe

Biedny Tomoe... dostrzegł we mnie milutkiego aniołka, grzecznego i białego przyjaciela. Najgorsze było to, że jeszcze nie wiedział na co mnie stać. Więc wiedziałem od razu o co mu chodzi. Jakoś specjalnie nie przejąłem się tym, że jakiś chłopczyk zacznie się bawić. Bo to na razie ja miałem z niego największy ubaw.

Spoko - odpowiedziałem Tomoe.
Założyłem młot Thora, którego dostałem od swojej cioci, przy jej odejściu. Władałem piorunami i w paru sekundach bestia uciekła, a ja żeby dodać atmosfery zrzuciłem Tomoe z gałęzi.  Więc poszedłem przed siebie.
- Gdzie idziesz? - zapytał Tomoe
- Przed siebie. - odpowiedziałem. W głębi duszy śmiałem się z miny Tomoe i wyobrażałem sobie jego spadanie z gałęzi.

< Tomoe? >