Weszliśmy oboje do domu. Przecież miał być to nasz dom … na zawsze. Rozejrzałam się po ciemnej kuchni i salonie. Było cicho i przytulnie, choć też surowo. Topornie wykonany stół i krzesła dopełniał tego wrażenia. Zapaliłam świeczkę i poszłam na górę. Były tam dwa pomieszczenia. Jedno mniejsze drugie większe. Weszłam do mniejszego. Stała tam komoda, łóżko i toaletka. W drugim duże posłanie z jedwabną pościelą, upiorna szafa i duże dywany. Zeszłam pospiesznie na dół, gdzie Sean wiązał sobie bandaże.
- Jutro bierzemy się do roboty! – zażądałam – Na razie lecę spać.
- Dobranoc księżniczko. – powiedział czule Sean. Wpadałam do mniejszego pokoju i rzucając się na łóżko prawie natychmiast zasnęłam.
Zbudziło mnie lekkie trącanie w ramię. Otworzyłam oczy i przede mną ukazał się pysk jelenia. Tak się przestraszyłam, że spadłam z łóżka.
- Przyszedł cię przywitać. – powiedział ze śmiechem Sean.
- Dobra. – powiedziałam związując włosy w koński ogon – Bierzemy się na śniadanie i … do pracy!
(Sean?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz