- Nie ma sprawy. – powiedziałam i razem poszliśmy w kierunku odległego wzgórza. Wędrowaliśmy w milczeniu. Wreszcie, gdy cisza stała się już nie do zniesienia spytałam.
- Too … co tam u ciebie? – pytanie było tak na miejscu jakby on teraz zamienił się w łabędzia.
- A nic ciekawego. Ciągle wędruję. A ty…?
Co mam mu powiedzieć?
- Opowiedz, co cię tak przestraszyło, gdy mnie zobaczyłaś… - zalegał. Nabrałam powietrze i …
- Proszę to nie jest rozmowa na tu i teraz. Muszę cię trochę poznać i upewnić się, że ci ufam.
Pogodził się z tym. Nagle znikąd wystrzeliła srebrna strzała. Sean chwycił mnie w talii i pociągnął na ziemię.
(Sean?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz