- Uważaj, żebyś się kiedyś nie pogubiła - zażartowałem i zacząłem się bawić małym nożem motylkowym zdobionym rysunkami kwiatów lotosu.
- Uważaj, żebyś nie stał się ofiarą moich kłów - wyszczerzyła się w uśmiechu obnażając białe zęby.
- Nie stanę się - uśmiechnąłem się zadziornie - Miło w tym mieście - stwierdziłem patrząc na tłum handlarzy, rycerzy, wojowników i cywilów rozmawiających ze sobą gestykulując przy tym zamaszyście i śmiejąc się. Niestety nie wszyscy mieli dobre humory.
- Uważaj jak łazisz - mruknął jakiś stary kitsune, który napatoczył się na mnie.
- To nie moja wina, że pan nie patrzy gdzie idzie - odrzekłem i wróciłem do Ayano - Chyba wstał dziś lewą nogą.
Patrzyłem jeszcze chwilę za mężczyzną. Wydawał mi się znajomy, ale nie taki dobry znajomy, kumpel, kolega, ale wróg. Chyba już z nim kiedyś walczyłem.
Z zamyślenia wyrwał mnie słodki zapach szarlotki. Odwróciłem głowę i zauważyłem stoisko ze smakołykami.
- Masz ochotę na ciasto? - spytałem.
<Ayano?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz