Przechadzałem się po jednym z zamków. Wszystkich prawie wcięło. Wyszedłem z zamku i poszedłem na jakąś łąkę, położyłem się pod drzewem. Słońce lekko przygrzewało. Nagle ktoś zasłonił mi słońce. Otwarłem lekko oczy. Zobaczyłem dziewczynę.
- Zasłaniasz... - mruknąłem
Dziewczyna chyba nie miała zamiaru się przesunąć, więc wstałem. Teraz dopiero zobaczyłem że to jakaś anielica.
- Siemka ślicznotko... - powiedziałem
< jakaś anielica >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz