- Nie ma o czym mówić. – zaśmiałam się. Wyszliśmy z lasu. Nixie patrzyła na Anthart’a maślanymi oczami.
- Ej – stuknęłam Sean’a w ramię – patrz.
Chłopak spojrzał na konie. Uśmiechnął się.
- Wiesz … a jeśli…
- Nie, nie chcę mieć na głowie kolejnego konia.
Doszliśmy do Hope.
- Słuchaj – poświęcę się i wejdę.
Dotarliśmy do stoiska z szarlotkami i zobaczyłam fontannę, przy której Sean się przemienił. Wzdrygnęłam się.
- Chodź znam takie fajne miejsce.
Pobiegliśmy tam szybko. Były ławki, drzewa, krzewy róż i duża sadzawka z kaczkami. Usiedliśmy na ławce, a ja popatrzyłam na Sean’a.
- Lubisz mnie? – spytałam.
(Sean?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz