Szedłem spokojnym krokiem przez las, uśmiechając się szarmancko do każdego napotkanego przechodnia. Dziewczęta od czasu do czasu chichotały, rumieniąc się, gdy do takowej posłałem uśmiech, ale zapewne nie byłyby takie "miłe", gdybym ukazał swoją blaszaną nogę. Obecnie zakrywał ją but, więc nic nie łomotało czy brzęczało.
***
- Najmocniej przepraszam panienkę, niezdara ze mnie i ślepiec - zacząłem się tłumaczyć, gdy wpadłem na jakąś rudą damę z lisimi uszami.
<Bella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz