wtorek, 30 września 2014

Od Layli cd. Tomoe

- Oczywiście! - uśmiechnęłam się - Prowadź!

<Tomoe?>

Od Layli cd. Sary

Przeszłyśmy wąskimi uliczkami, po chwili zatrzymałyśmy się przed jakimś domem. Nje wyglądał zachęcająco. Przeszedł mnie dreszcz.
- To tu? - spytałam wodząc wzrokiem po mrocznej budowli.

<Sara?>

Od Asoko cd. Yasmin

- No to oboje mamy szczęście...
-Czemu?
- Bo ja w tobie też - uśmiechnąłem się i zaczęliśmy się całować. W pewnym momencie zobaczył nas demon.
- Odejdź. - powiedziałem i odtrąciłem demona.
- Asoko...
- Yasmin, możesz zostać aniołem, ale musimy się śpieszyć.
- Jak?
- Jest taki specjalny eliksir, osoba, która go wypije zostanie aniołem. Dostałem go od anielicy, która sprzedaje eliksiry...
-Ale...co? - zapytała ze szczęściem.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, proszę. - podałem jej go. Staliśmy a do nas zbliżały się demony i  anioły
- Yasmin, ja go też użyłem. Nic Ci nie będzie...

<Yasmin?>

poniedziałek, 29 września 2014

Od Yasmin cd. Asoko

Serce zabiło mi mocniej. Znów to zrobił. Z jednej strony zaraz przeze mnie będzie miał kłopoty, z drugiej... z drugiej strony nie chciałam, żeby odchodził. Staliśmy tak dość długo, a wiatr bawił się naszymi włosami. Spojrzałam aniołowi w oczy. Nie mogłam już tego więcej ukrywać.
-Asoko, ja, ja się w Tobie zakochałam... - szepnęłam i spojrzałam w ziemię. Bałam się jednego - demona. Co, jeśli się dowie, że kocham anioła?

<Asoko>

Od Asoko cd. Yasmin

Chyba sobie żartujesz - powiedziałem.
- Nie słyszysz! Mogą cię wygnać! - krzyknęła dziewczyna.
- Dla Ciebie wszystko... mogą ze mnie zrobić nawet demona, ale ja Cię nigdy nie stracę... - powiedziałem.
- Nie zasłużyłeś sobie na to... - powiedziała patrząc na mnie.
- Ani na to, żeby Cię stracić. - powiedziałem, po czym ją pocałowałem.

<Yasmin?>

niedziela, 28 września 2014

Od Yasmin cd. Sary

-No... No dobra... -powiedziałam niepewnie. Co, jeśli Sara zobaczy spowodowane przeze mnie morderstwo i wyrzuci mnie z hope?
-Coś się stało? -spytała. Musiałam wyglądać na zdenerwowaną.
-No, bo... - westchnęłam. -Spowodowałam morderstwo w mieście... Wolałabym chwilowo tam nie wchodzić, jak anioły zobaczą cię ze mną zapewne cię znienawidzą... -powiedziałam smutno.

<Saro? Wena pada :/>

Od Yasmin cd. Asoko

Staliśmy tak dość długo, aż nie trzasnął obok nas piorun, a z nieba zagrzmiał surowy głos rady aniołów.
-Nie pozwolimy ci poplamić grzechem czystej duszy tego anioła. -usłyszeliśmy.
W tym samym czasie z podziemi wyłoniła się dłoń.
-To oni cię wygonili, oni cię zostawili, to te anioły wyrzuciły się na bruk. Trzymaj się od nich z daleka. - zagrzmiło w podziemiach. Demon. Dłoń z podziemi chwyciła mnie za nogę. Z niebios wyłonił się anioł, który chwycił Asoko.
-Chcą nas rozdzielić! -krzyknęłam przerażona. Chwiciłam Asoko za rękę i wzleciałam wyrywając się demonowi i aniołom.
Lecieliśmy dość długo w ciszy, łzy rozmywały mi obraz, aż walnęłam w drzewo. Zaczęliśmy spadać. Upadek był bolesny.
-Asoko, przeze mnie możesz zostać upadłym aniołem... Uciekaj, zanim cię znajdą. Mi to jakoś ujdzie, nie ma większego grzechu, niż bycie demonem, ale ty nie zasłużyłeś na karę, odejdź, zanim zostaniesz upadłym aniołem... -po policzkach spłynęły mi łzy. Anioł dość długo stał przede mną w ciszy.
-Nie słyszysz? Uciekaj, uciekaj, zanim cię ukarzą! -krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.

<Asoko?>

Od Sary cd. Yasmin

- Anielskim - zaśmiałam się.
- Ale tak na poważnie - powiedziała Yasmin.
- Jestem po prostu aniołem, nie mam żadnego tytułu. Nie zasiadam w radzie i nie należę do zgromadzenia stróżów, ale czasem idę do ludzkiego miasta, aby błogosławić rodziny oraz dzieci. Zajmuję się też wszelkimi sprawami, kłótniami, bójkami, ale każdy anioł czy demon tak może, więc to raczej nie jest jakaś wielka sprawa - uśmiechnęłam się.
- Aha... - odpowiedziała.
- Hej, a może dzisiaj się wybierzemy do miasta? - zaproponowałam.

<Yasmin?>

Od Yasmin cd. Sary

-Łał... -zdołałam wydusić. -Piękne miejsce... -szepnęłam.
-Podoba ci się? -spytała anielica.
-Jeszcze jak! -krzyknęłam. -Ale i tak jazda była najlepsza. -znów na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Rozprostowałam skrzydła i wzleciałam w górę, zrobiłam trzy pętle i wróciłam do Sary.
-Ostatnio cieszyłam się tak w radzie aniołów. -powiedziałam, a uśmiech znikł. -Ale rada aniołów nie jest mi już potrzebna. Nie chcę bć stróżem, bo co, jeśli znów trafi mi się dziecko demon? Jednak... Jednak chcę się pozbyć demona, chcę być aniołem, jakimkolwiek, chociażby upadłym... -mówiłam. -Saro, a ty jakim jesteś aniołem? -spytałam z ciekawości.

<Saro?>

Od Sary cd. Layli

- Gdzieś ten zamek już widziałam... - zamyśliłam się.
- Gdzie? - przykucnęła obok mnie.
- Nie mam pojęcia - odrzekłam.
- Ech... - westchnęła.
- Może podpytamy się kogoś? - zaproponowałam.
- A kogo? Losowych przechodniów? - zadrwiła.
- Nie, znam odpowiednich ludzi, którzy mogą nam pomóc...

<Layla?>

Od Tomoe cd. Layli

- Niezła jesteś - powiedziałem.
- Dziękuję. Po raz drugi - zaśmiała się.
- Może się gdzieś przejdziemy? - spytałem.
- A gdzie? - spojrzała na mnie.
- Nie wiem, tak bez celu, może odwiedzimy Świątynie Hope? Poszukamy kłopotów w Górach Natchnienia? - uśmiechnąłem się lekko.

<Layla?>

Od Layli cd. Tomoe

Skoczyłam do przodu szeroko otwierając paszczę. Zalałam minotaura rzeką srebrzysto-błękitnych płomieni. Potwór zaryczał. Skrzywiłam się, ale nie przerwałam strumienia ognia. Kątem oka zobaczyłam Tomoe - przyglądał mi się uważnie. W końcu uznałam, że minotaur nie miał prawa przeżyć i z kłapnięciem zamknęłam szczęki. Z nozdrzy uleciał mi obłoczek szarego dymu. Podeszłam do zwęglonego ciała potwora, chwyciłam je zębami i wyrzuciłam z Świątyni. Ryknęłam tryumfalnie i zmieniłam postać na ludzką. Wolnym krokiem podeszłam do kitsune.

<Tomoe?>

Od Layli cd. Sary

- Znalazłaś coś? - spytałam zaglądając anielicy przez ramię. Dłonie splotłam za plecami
- Jeszcze nie - powiedziała
- Hej... A tu? - końcem pazura wskazałam na mały obrazek przedstawiający jakiś budynek z aureolą tuż nad krawędzią dachu.

<Sara?>

Od Asoko cd. Yasmin

-Nie uda im się.
- Dlaczego...? - zapytała dziewczyna.
- Ja na to nie pozwolę, nie pozwolę na to, żeby Cię stracić. - powiedziałem i ją pocałowałem.

<Yasmin? Spoko, też nie mam za dużo czasu ,-. >

sobota, 27 września 2014

Od Yasmin cd. Asoko

-One chciały mnie. -spuściłam głowę.
-Jak to ciebie? -spytał zaskoczony.
-Nie mogą znieść, że anioł i demonica spędzają razem czas, chcą nas rozdzielić. - powiedziałam smutno. -Myślisz, że im się uda? - spytałam, a po policzku spłynęła mi łza. Oby im się nie udało...

<Asoko? Sorki, że tak późno>

Od Sary cd. Layli

- Nie wiem, a co jeśli te pierścienie okażą się zgubą? - spojrzałam niepewnie na Laylę.
- To je wyrzucę - odpowiedziała.
- A co jeśli będzie za późno? - spytałam.
- Oj, nie przesadzaj - przewróciła oczami.
- Dobra, dobra, weź je sobie - powiedziałam i powróciłam do oglądania szkatułki, a może znajdę jakąś podpowiedź.

<Layla?>

Od Tomoe cd. Layli

- Świetnie ci poszło - powiedziałem.
- Dziękuję - uśmiechnęła się. Nagle dało się słyszeć potworny ryk, a zza krzaków wyszedł ogromny minotaur.
- O, proszę, mamy nauczyciela - zaśmiałem się i rzuciłem w bestię kilkoma kulami ognia.
Layla natomiast przybrała postać smoka.
Niesamowite, że posiada tak wspaniałą zdolność jak zmiennokształtość.
Patrzyłem chwilę na lycankę, a gdy otrząsnąłen się, rzuciłem w minotaura magicznym liściem, który przygwoździł go do ziemi, lecz ten jakoś go zrzucił i wstał.

<Layla?>

Od Sonayi cd. Katherine

-I co widzisz? - zapytałam.
- Siebie... - powiedziała uśmiechnięta.
- Ale zwykle w wodospadzie można zobaczyć czy jest się jakąś postacią. - Powiedziałam.
- Zobacz... - pokazała.
- Ale, nie widzisz? - powiedziałam.
- Co? - zapytała zaciekawiona.
- Ty masz skrzydła, jesteś... aniołem? - powiedziałam ucieszona.

<Katherine? >

Od Katherine cd. Sonayi

Czy chciałam poznać prawdę? Kim naprawdę jestem? Byłam?
- Dobrze chodźmy - powiedziałam. 
Przez całą drogę trzymałam się z tyłu i oglądałam krajobraz. Był dość przyjemny dla oka. 
- Daleko jeszcze?- spytałam po chwili.
- Nie... - odpowiedziałam i szłyśmy dlaje w ciszy.
W końcu dotarłyśmy nad olbrzymi wodospad. Powoli weszłam do płytniej wody i podeszłam do szumiącego wodospodu. Woda w nim leciała w drugą stronę. Po kilku sekundach zobaczyłam swoje odbicie. Stała tam mała uśmiechnęta dziewczynka, z krótkimi białymi włosami. Trzymała w rączkach króliczka z zabandażowaną łapką. Nie miała mechanicznej ręki. Była normalna. Z troską patrzyła na królika, była dawną mną. Tą małą i niewinną. Z oczu poleciała mi łza na wspomnienia.


<Sonaya?>

Od Layli cd. Sary

- Musimy dostarczyć przesyłkę... masz może pojęcie gdzie? - Sara zaczęła się zastanawiać. Nagle zobaczyłam na ziemi jakiś błyszczący przedmiot.  Podeszłam do niego i podniosłam z ziemi. Dziwny przed miot wyglądał jak pierścień ze zbroją i ostrzem.



 Znalazłam ich dziesięć. Wsunęłam je na palce.
- Jak myślisz... Mogę je sobie zatrzymać? - spytałam prezentując Sarze moje znalezisko.

<Sara?>

Od Layli cd. Tomoe

Pierwszy raz byłam w Świątyni Lycan. Było to cudowne miejsce. Przeszłam cały tor, może nie tak szybko i zwinnie jak Tomoe, ale to był mój pierwszy raz.
- To jest wspaniałe... - powiedziałam podchodząc do chłopaka.

<Tomoe?>

piątek, 26 września 2014

Od Tomoe cd. Layli

- Spokojna głowa, wiem którędy należy iść - powiedziałem i wyszliśmy z domu Layli. Spokojnym krokiem ruszyliśmy przed siebie. Nie widziałem powodu, aby się śpieszyć, a więc po co biec, skoro można zwolnić i przyjrzeć się otoczeniu?

***

Po dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce.
- Czas rozpocząć trening - skierowałem się na stary, lekko zniszczony, ale jeszcze dobry tor przeszkód. Szybko uwinąłem się ze wszystkimi pułapkami.

<Layla?>

Od Sary cd. Layli

- Miecz Przeklętych! - rzuciłam, a w mej dłoni zmaterializował się piękny amarantowo-srebrny miecz z rzeźbionymi wzorami, które przedstawiały rośliny.
- Ładnie to tak? Trzech na jedną? - uśmiechnęłam się pod nosem, po czym skoczyłam na jednego z nich. Jego głowa szybko znalazła się na ziemi, a pozostali skończyli z przegryzionymi brzuchami.
- Dziękuję, gdyby nie wy straciłabym coś bardzo cennego i niebezpiecznego zarazem - odrzekła kobieta z uśmiechem na twarzy. - Niestety muszę już iiiiii...
Nie skończyła zdania, ponieważ jej klatkę piersiową przeszyła ogromna maczeta. Dziewczyna padła na ziemię, trzymając kurczowo jakieś zawiniątko, a za nią stał mężczyzna z tatuażem na prawej dłoni. Rzuciłam się na niego i przebiłam jego serce mieczem, po czym podbiegłam do kobiety.
- Spokojnie, nic ci nie będzie - starałam się ją pocieszyć.
- Nie, proszę weźcie to, przekażcie ten skarb dowódcy Gildii Złotej Aureoli, ale strzeżcie się Zakonu Krwawej Duszy, gdyż polują na ten skarb, a w niepowołanych rękach może być on bardzo niebezpieczny... - podała mi drżącymi rękoma drewnianą szkatułkę, po czym wyzionęła ducha.
Spojrzałam przerażona na Laylę.

<Layla?>

Od Sonayi cd. Logana

Odwzajemniłam jego pocałunek, nie wiedziałam, że lubi moje towarzystwo i mnie, ale dobrze było się dowiedzieć, że tak jest. Byłam... szczęśliwa.

< Logan? wybacz, że takie krótkie ;x >

Od Logana cd. Sonayi

- Nie mówiłem że nie lubię twojego towarzystwa... Wręcz przeciwnie - uśmiechnąłem się i podszedłem do anielicy Popatrzałem się w jej oczy ( miała je przepiękne ) i przejechałem ręką po jej policzku. W końcu gdy doszedłem do jej ust, pocałowałem ją.< Sonaya?>

czwartek, 25 września 2014

Od Layli cd. Sary

- Może przygoda jest bliżej niż myślisz - odparłam zagadkowo. Przekroczyłyśmy mury miasta. Wolnym krokiem przechadzałyśmy się uliczkami, nagle usłyszałam krzyk
- Pomocy! - wołała jakaś kobieta
- Słyszysz? - spytałam Sarę, kiwnęła głową - To tam - wskazałam ręką kierunek i pobiegłam. Wybiegłam zza rogu i zobaczyłam trzech typków okradających jakąś kobietę. Zamieniłam się w smoka i zaryczałam tak głośno, że aż zatrzęsły się mury.

<Sara?>

Od Layli cd. Tomoe

- No oczywiście - uśmiechnęłam się - Tylko musisz mnie tam zaprowadzić. Jeszcze nigdy tam nie byłam - spuściłam wzrok

<Tomoe?>

Od Asoko cd. Yasmin

-Ja Ciebie również polubiłem - powiedziałem z uśmiechem.
W pewnym momencie demony wyłoniły się z wody i nas porwały. Pojawiliśmy się pomiędzy granicą demonów a aniołów. W pewnym momencie rzuciłem czar i nas puściły a my spadaliśmy na sam dół miasta Hope. Długo to trwało ale złapałem równowagę i podniosłem Yasmin. W końcu wylądowaliśmy.
- Nic Ci nie jest? - zapytałem zmartwiony, nie wiedziałem czego mogły chcieć od nas te demony...

< Yasmin ? >

Od Tomoe cd. Layli

- Z ciebie też świetna kucharka - odpowiedziałem i pomogłem lycance zmywać, a gdy wszystkie talerze znalazły się w szafce, zapytałem:
- Może wybierzemy się do Świątyni Lycan? Podobno jest to idealne miejsce na trening.

<Layla?>

Od Sary cd. Layli

- Może się gdzieś przejdziemy? - spytałam, wyrzucając ogryzek w krzaki.
- Czemu nie... zgoda - uśmiechnęła się.
Ruszyłyśmy leniwym krokiem przed siebie, było nam bardzo wesoło. Opowiadałyśmy sobie najróżniejsze historie oraz przygody, śmiejąc się przy tym głośno.
- Chciałabym przeżyć jeszcze jakąś przygodę... - uśmiechnęłam się.

<Layla?>

Od Yasmin cd. Asoko

-Zimna woda. - zaśmiałam się po wynużeniu.
-Zaraz się przyzwyczaisz! -Asoko ruszył ręką i mnie ochlapał.
-Oż ty... -znów się zaśmiałam i zaczęła się bitwa. Bitwa na chlapanie.
Po dość długiej walce wzleciałam w niebo, żeby się osuszyć. Asoko poleciał za mną.
-Wiesz, na prawdę Cię polubiłam. -powiedziałam.

< Asoko? >

Od Asoko cd. Layli

- Asoko, miło Cię poznać. - powiedziałem i podszedłem bliżej.
- Ładnie, prawda? - powiedziała chichocząc Layla.
- Tak... mieszkasz na... drzewie? - Powiedziałem.
- Tak - odpowiedziała.
- To jak... mam sobie już iść czy chcesz ze mną gdzieś pójść? - zapytałem.

<Layla?>

Do Sonayi cd. Logana


-Miło było Cię poznać - powiedziałam wychodząc z domu.
- Co? Gdzie idziesz? - zapytał zaciekawiony Logan.
- Nie lubisz mojego towarzystwa, a przynajmniej tak myślę, idę się przejść, spotkać innych.
Może poznam kogoś nowego... - powiedziałam.

<Logan? >

Od Sonayi cd. Emily

Ale ja nie chcę się z tobą żegnać! - powiedziałam
- Ja z tobą również nie chcę... - powiedziała Anielica.
- A może zwiedzimy jakieś miejsca? Niektóre są piękne właśnie mrokiem, później wrócimy po prostu do mnie i tam spędzisz noc - powiedziałam uśmiechnięta.
- To gdzie chcesz iść? - zapytała
- A może... Góry Natchnienia? - powiedziałam.
- Jakie Góry...? - zapytała zaciekawiona Emily.
- Góry Natchnienia, tam zwykle dostaje się pomysły, bo można przemyśleć dużo spraw. - powiedziałam.

<Emily? (Przepraszam, że tak długo czekałaś ale mam dużo nauki) > 

Od Emily cd. Sonayi

Sonaya...-zaczęłam-To... to jet niesamowite...
Rzeczywiście, to miejsce było cudowne. Ta woda, ta zieleń...
Zerknęłam jeszcze raz w stronę wodospadów, po czym nieśmiało spytałam:
-Pójdziemy się kąpać?
Ku mojemu szczęściu Sonaya zareagowała na propozycję z wielkim entuzjazmem. Po chwili obydwie wskoczyłyśmy do wody.
Byłyśmy w niej dość długo, choć w moim przypadku polegało to na wielokrotnym wchodzeniu i wybieganiu z wrzaskiem, że jest za zimno.
Ale nic nie trwa wiecznie. Po jakimś czasie ze smutkiem stwierdziłam, że już się ściemnia.
Chciałam, żeby ten dzień nigdy się nie kończył, ale cóż...
-Już późno-stwierdziłam cicho. Oczywiście, nie miałam gdzie wracać, ale teraz pomyślałam, że lepiej będzie, jak wrócę do samotności, szczególnie na noc. Przecież to nigdy nie odeszło.


<Sonaya ? >

Od Sonayi cd. Katherine

Siedziałyśmy same, wiedziałyśmy, że dzień jest piękny, nie musiałyśmy za dużo mówić.
-Przejdziemy się? - powiedziałam
- Gdzie? - zapytała Katherine.
- Do Wodospadu prawdy - powiedziałam patrząc.
- Jakiego wodospadu? - Katherine zapytała dziwnie.
- Wodospad prawdy, tam ujrzysz swe prawdziwe oblicze, kim powinnaś zostać. - powiedziałam

<Katherine? >

Od Logana cd. Sonayi

Gdy film się skończył, obudziłem anielice. 
- Sorry, ale nie umiem wybierać filmów - powiedziałem 
-Nie szkodzi... - odpowiedziała, a ja się uśmiechnąłem.

< Sonaya ?  >

Od Katherine cd. Sonayi

Uśmiechnęłam się.
- Dzięki- odpowiedziałam.
-Nie ma za co. -Sonaya zaśmiała się.
Wróciłam do swojej materialnej formy. Zawsze ciekawiło mnie jak to jest być aniołem? Przyznam, że dla niektórych, by to się podobało, ale nie dla mnie. 
<Sonaya? Wybacz, że takie krótkie >

niedziela, 21 września 2014

Od Layli cd. Tomoe

- Jak chcesz - powiedziałam. Przyłączył się do mnie i po chwili śniadanie było gotowe. Postawiłam talerze na stole i zaczęliśmy jeść. Było pyszne.
- Dobrze gotujesz - powiedziałam gdy skończyliśmy, zabrałam talerze i zabrałam się do zmywania.

<Tomoe?>

sobota, 20 września 2014

Od Tomoe cd. Layli

- Czemu by nie... zgoda - uśmiechnąłem się lekko, chociaż naprawdę ciężko jest nazwać "to" uśmiechem.
- Chodźmy - ponownie wskoczyła na balkon, a ja za nią.
W domu roznosił się przyjemny zapach mięsa oraz ryżu.
- Siadaj - wskazała stół na środku pokoju z kilkoma krzesłami. Usiadłem i zacząłem się przyglądać dziewczynie, która się krzątała przy talerzach.
Czułem się trochę nieswojo, że ona gotowała, a ja siedziałem bezczynnie, tym bardziej, że też jestem nie najgorszym kucharzem.
- Może ci pomóc? - spytałem.

<Layla?>

Od Layli cd. Asoko

Usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam idącego w moją stronę anioła. Zobaczył mnie, ale nie wie kim jestem. Szybko weszłam na drzewo, zatrzymałam się mniej więcej w połowie wysokości. Gdy anioł przechodził pod moją kryjówką spojrzał do góry. Prosto na mnie. Pomachałam do niego.
- Cześć jestem Layla - przywitałam się z uśmiechem

<Asoko?>

Od Sary cd. Yasmin

- Nie płacz. Uwierz mi, kiedyś jeszcze powrócisz do swej dawnej formy - pocieszałam dziewczynę.
- Kłamiesz... - wyjąkała przez łzy.
- Sprzeciw, ja nigdy nie kłamię, a teraz nie płacz. Nie wolno! Chodź, uspókuj się i uśmiech! - nakazałam, po czym chwyciłam Yasmin za nadgarstek, pociągnęłam ją za sobą w stronę Polany Marzeń.
Gdy dotarłyśmy na miejsce, zagwizdałam trzy razy, a przed nami ukazał się złoty rydwan, którego ciągnęły dwa pegazy.
- To Harphus oraz Helios, nasi przewoźnicy, zabierają pasażerów do Latającego Raju, ale jeśli masz skrzydła to nie musisz korzystać z ich usług, jednak taka przejażdżka rydwanem jest sto razy lepsza niż samotna podróż - wskoczyłam do wozu, a Yasmin za mną.
Po kilku minutach pegazy wylądowały w pięknym ogrodzie, w moim ulubionym miejscu...

<Yasmin?>

Od Asoko cd. Tomoe (kogoś)

Zobaczyłem Tomoe, oczywiście, znowu on...
Odwróciłem się i poszedłem w przeciwną stronę... Nie za bardzo chciałem rozmawiać z kimś... takim.
No więc poszedłem, koło drzewa stała jakaś osoba, nie za bardzo widziałem kto...

<Ktoś? >

piątek, 19 września 2014

Od Layli cd. Tomoe

- To bardzo miło - uśmiechnęłam się pokazując kły - Jedynymi znanymi mi osobami są dwie anielice - wzruszył ramionami - Jeśli nie masz nic przeciwko możemy wejść do domu - wskazałam za siebie - Właśnie miałam zacząć śniadanie - naprawdę chciałam żeby został na dłużej... żebym zdążyła go dobrze poznać.

<Tomoe?>

czwartek, 18 września 2014

Od Layli cd. Sary

- Nie jem owoców. - anielica spojrzała na mnie zdziwiona. - Nie przeszkadzaj sobie - mruknęłam. Po dłuższej chwili Sara zjadła swoje jabłko, podałam jej moje.
- Dziękuję. - powiedziała przyjmując owoc.
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam sadowiąc się pod drzewem.

<Sara?>

Od Layli cd. Sonyai

- Dzięki - rzuciłam przez ramię. Weszłam do pokoju, wszędzie wisiało pełno ubrań. Na końcu zobaczyłam przygotowane posłanie.
- Milutko - powiedziałam do siebie kładąc się. - Na co ci przyszło Layla? Śpisz w garderobie. Z drugiej strony lepsze to od ulicy - dodałam i zasnęłam. Następnego dnia obudziło mnie uporczywe stukanie do drzwi.
- Już, już - zawołałam idąc w stronę źródła dźwięku. Otworzyłam drzwi - Tak? - spytałam ziewając. Na progu stała Sonaya.

<Sonaya?>

Od Tomoe cd. Asoko

Jednak nie jest taki słaby jak przypuszczałem. Da sobie radę.
Uśmiechnąłem się lekko, po czym przybrałem postać lisa i ruszyłem biegiem przez drogę pełną chwastów oraz krzewów.
Przystanąłem dopiero na samym szczycie góry. Podszedłem do małego jeziorka i nachyliłem się, aby zaczerpnąć wody. Odgarnąłem moje trzy lisie ogony, by mi nie przeszkadzały.
Rozejrzałem się dookoła, po drugiej stronie akwenu zobaczyłem Asoko.
"Znowu on..." - pomyślałem.

<Asoko?>

Od Tomoe cd. Layli

- Cześć - uniosłem głowę do góry, ujrzałem fioletowowłosą dziewczynę. Ta zeskoczyła z balkoniku i stanęła przede mną.
- Jestem Layla, a ty? - spytała.
- Tomoe, jesteś lycanką? - skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Tak jakby, chociaż bardziej zmiennokształtną. Kim jesteś? -  Wyglądasz na kitsune - zmierzyła mnie wzrokiem.
- Bo jestem kitsune - odparłem sucho.

<Layla?>

Od Sonayi cd. Logana

Siedziałam spokojnie, lecz nigdy nie lubiłam horrorów. Zwykle gdy je oglądałam nie było nic strasznego... no bo co jest strasznego w horrorach? Powiedzcie mi bo ja nie rozumiem!
W połowie filmu się tak znudziłam, że zasnęłam.

<Logan? >

Od Yasmin cd. Sary

-Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym wrócić... -szepnęłam, a po policzku spłynęła mi łza.
-Uwierz w siebie, na pewno wrócisz. -powiedziała.
-Mało prawdopodobne... Saro, ja jestem miła, gdy panuję nad sobą, ale... Ale czasem demon przejmuje kontrolę... On mi podsuwa złe myśli... Wtedy to on mną steruje, a ja jestem tylko jego marionetką... Tego się nie da odwrócić. - wytarłam łzę, ale na jej miejscu przybyła następna. Po chwili wydobyła się ze mnie fala łez...

 <Saro?>

środa, 17 września 2014

Od Sary cd. Yasmin

- Ja się jakoś nie dziwię - usiadłam obok anielico-demonicy.
- Ale jak to? Ja przecież jestem aniołem ciemności! - wydawała się być zaskoczona.
- Pozory mylą, a ja wcale nie widzę, żebyś była wredna, bezczelna i bezlitosna, ja widzę, że jeszcze kiedyś powrócisz do anielskiej elity - odrzekłam.
- To chyba niemożliwe - spuściła głowę.
- Nic nie jest niemożliwe, a ja ci powiem, że znam węża co się stał człowiekiem, więc czemu ty nie możesz się stać aniołem?

<Yasmin?>

Od Yasmin cd. Sary

-To... To ja też się przejrzę...  -powiedziałam. Szykowałam się na najgorsze. Pochyliłam się nad wodą i zobaczyłam... Zobaczyłam anioła. Anioła Stróża.
-I co? -spytała Sara.
-Niespodziewałam się tego. -szepnęłam. Sara podeszła, żeby również zobaczyć moje odbicie.
-Myślałam, że zobaczę demona... -stwierdziłam.

<Saro? c: >

Od Asoko cd. Yasmin

- Nie, nie chcę uciekać. Mam zamiar tutaj zostać ze śliczną anielicą - uśmiechnąłem się i wytarłem jej łzę na policzku.
- Ech... - popatrzyła się na mnie i zarumieniła.
- Chcesz gdzieś iść? - zapytałem.
- Jasne... czemu nie... - niepewna siebie odpowiedziała. I poszliśmy, dotarliśmy tuż nad ocean i w pewnym momencie chciałem skoczyć razem z nią.
- Skaczesz? - zapytałem.
- Co... ja? - zapytała przerażona.
- No a kto inny? - uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę, skoczyliśmy.

< Yasmin? >

Od Layli do kogoś

Mieszkam w lesie tuż przy mieście. Mam tam dom na drzewie i niczego mi nie brakuje. Dość często bywam w Hope, ale poza tym wolę swój dom. A oto jak wygląda:



Rano wstałam i powlokłam się pod do łazienki. Umyłam twarz w misie z wodą i ubrałam się. Miałam na sobie spodnie z czarnego materiału i bluzkę (bardzo nie lubię sukienek czy spódnic). Nagle do moich uszu dotarł odgłos kroków. Wyszłam i stanęłam na schodach. Pod moim domem przechodziła jakaś postać.
 - Witaj! - powiedziałam wesoło.

<Ktoś?>

Od Sary cd. Yasmin

- Ujrzymy tam tylko siebie, ale możemy też zobaczyć odbicie kogoś innego - uśmiechnęłam się, po czym zanurzyłam dłoń w wodzie i spojrzałam wychyliłam się. Moje odbicie nic się nie zmieniło, widziałam tylko zwariowaną, zabawną Sarę.
- I co widzisz? - spytała.
- Siebie. Jestem po prostu sobą - odrzekłam.

<Yasmin? A jak wyglądało twoje odbicie?>

wtorek, 16 września 2014

Od Yasmin do Asoko

 Zapoznałam się z terenami Krainy i już nieco się oswoiłam, chociaż wszystkich członków nie zdążyłam poznać. Szwędałam się w Krainie szukając zajęcia. W Górach Natchnienia znalazłam barwniki. Nie zauważyłam niczego pędzlopodobnego, więc zaczęłam malować palcami. Narysowałam siebie... Taką siebie, jaką chciałabym być.


Spojrzałam na swoje włosy. Gdybym tylko mogła przywrócić im dawny kolor...
 -Ty to namalowałaś? -usłyszałam. Podskoczyłam ze strachu. Myślałam, że jestem sama. Odwróciłam się i ujrzałam anioła. Chyba jeszcze nie zauważył, że jestem Aniołem Ciemności. Poprawiłam włosy ukrywając rogi.
 -Tak. -powiedziałam w końcu.
 -Kto to? -spytał.
 -Ja...aaaakaś anielica. -wybrnęłam. -A tak w ogóle jestem Yasmine. -podałam dłoń aniołowi.
 -Asoko. -uścisnął ją i się uśmiechnął. -Jesteś aniołem? -spytał po chwili.
 -Tak jakby. -powiedziałam cicho.
 -Oj no nie wstydź się powiedzieć. -wyszczerzył śnieżnobiałe ząbki w uśmiechu.
 -Jestem Aniołem Ciemności. -spuściłam głowę. Rogi wyszły zza włosów.
 Myślałam, że ucieknie, a jednak dalej stał przede mną.
 -Wołają na mnie "Angel of darkness"... -powiedziałam, żeby przerwać niepokojącą ciszę. Z jakiegoś powodu nie chciałam być dla niego złośliwa, wręcz chciałam, żeby mnie polubił. -Pewnie zastanawiasz się, jak uciec, żeby mnie nie urazić... -do oczu napłynęły mi łzy. Jednej udało się wydostać i spłynęła mi po policzku,
 <Asoko? Mam nadzieję, że prawdziwa osobowość Yasmin Ci nie przeszkadza :P >

Od Sonayi cd. Katherine

- Ale ja cię rozumiem... - odpowiedziałam  patrząc na nią.
- Każdy tak mówi... wy nie wiecie jak mi z tym trudno...- powiedziała.
- Ale popatrz... pomagasz mi, to wiele dla mnie znaczy... na prawdę wiele... - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego? Dotąd sobie radziłaś. - odpowiedziała patrząc na mnie z ciekawością.
- Tak, ale ja mogę tylko pomagać jeśli chodzi o przeczucie. Nie mogę ich dotknąć ani im pomóc wybijając szyby czy coś... - powiedziałam z uśmiechem.
- Aha... - powiedziała Katherine, wiedziałam, że dodałam jej pewności siebie. Po prostu pokazałam jej jaka jest ważna... :)

< Katherine? >

Od Katherine cd. Sonayi

Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem. Wiem tylko, że gdy byłam mała wstrzyknięto mi to- wskazałam na rękę. - To było jakieś laboratorium. - oznajmiłam lekko się krzywiąc. Nie lubiłam tych wspomnień były okropne.. gdy inny wychowywali się normalnie ze mnie robili robota.Westchnęłam cicho.
- Rozumiem.- odpowiedziała.
- Jasne... każdy tak mówi. - odezwałam się cicho. 
< Sonaya?>

niedziela, 14 września 2014

Od Yasmin cd. Sary

-Wsytępy publiczne? Anioły raczej nie będą się zbliżać do demonów... Dziwię się, że Ty jeszcze się ode mnie nie odwróciłaś... Przecież jestem po ciemnej stronie. -powiedziałam to z obojętnym wyrazem twarzy, jednak w środku coś kazało mi uronić łzę. Szybko odgoniłam to myślą, że istoty ciemności nie płaczą.
-Zdziwisz się, gdy będą błagali o bis. -anielica znów uśmiechnęła się promiennie.
-Co to za wodospad? -spytałam niepewnie, gdy dotarłyśmy na miejsce.
-Wodospad Prawdy. Ujrzysz tam swe prawdziwe oblicze. -po jej słowach zatrzymałam się gwałtownie.
-Czyli... Czyli ja zobaczę swoje oblicze, a Ty swoje, czy obie ujrzymy siebie nawzajem, oprócz siebie? -spytałam niepewnie.

<Saro? Boję się, co tam zobaczę xd>

Od Sary cd. Yasmin

- Ślicznie, aż zazdroszczę głosu - zdjęłam skrzypce z ramienia.
- Dziękuję - odpowiedziała cicho.
- Jeśli chcesz możemy zrobić duet i występować na głównym placu. Byłoby fajnie - uśmiechnęłam się.
Dziewczyna milczała.
- Jeśli nie chcesz to nie, nie będę się narzucać - machnęłam dłonią, a skrzypce oraz smyczek zniknęły. - Co powiesz na wycieczkę nad wodospad prawdy?

<Yasmin? Idziemy zobaczyć swe prawdziwe oblicza? XD>

Od Yasmin cd. Sary

Zamurowało mnie. Czy ona właśnie stwierdziła, że ładnie śpiewam? Czy ona zaproponowała mi współpracę? Czy ona była dla mnie MIŁA?
Musiałam długo stać zaskoczona, bo jej głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-To jak? -spytała.
-Ale ja znam niewiele piosenek. -powiedziałam i spuściłam głowę.
-Nie szkodzi. Zaśpiewaj to, co wcześniej, tylko normalnym głosem. -anielica uśmiechnęła się przyjaźnie.
Raz kozie śmierć. Otworzyłam usta, a słowa same z nich wypłynęły.
-Angel of darkness, angel of darkness! The world is in your hand, but I will fight until the end! Angel of Darkness, angel of darkness! Don't follow your command, but I will fight and I will stand! (...).
Spojrzałam na dziewczynę czekając na ocenę.

<Saro? Czemu nie c: >

Od Logana cd. Lilith

Wylądowałem na ziemi. Spostrzegłem jakąś anielice, choć to raczej nie była anielica. Może upadła ? ... Hekaty i inne potworki gdzieś uciekły. Podszedłem bliżej dziewczyny.
- Jestem Logan - podałem rękę dziewczynie
- A ja Lilith - nie odwzajemniła uścisku więc nieco obrażony wsunąłem rękę do kieszeni
- Jak to możliwe że hekaty cię jeszcze nie zjadły ? - powiedziałem z ironią

< Lilith? >

Od Logana cd. Sonayi

Usiadłem obok niej i włączyłem telewizor.
- Co chcesz oglądać ? - zapytałem przerzucając kanały
- Nie wiem ty wybierz
- Może horror ?
- Ok... - powiedziała nie pewnie
Akurat leciał jakiś horror.

< Sonaya? >

Od Sary cd. Yasmin

- No więc miasto Hope zostało odnalezione przez moich rodziców i obecnie oni sprawują władzę, a ja oraz moja siostra pilnujemy porządku - uśmiechnęłam się.
- Masz siostrę? - spytała.
- Tak, ma na imię Sonaya - splotłam palce dłoni z tyłu pleców. - A tak w ogóle to ładnie śpiewasz. Może coś zanucisz? Ja zagram na skrzypcach jeśli chcesz.
Wystawiłam dłoń, a w niej zmaterializowały się białe skrzypce ze złotymi strunami oraz czarny smyczek.

<Yasmin? Stworzymy duecik? ;3>

Od Yasmin

Kolejna ma ofiara przeszła na ciemną stronę, kolejny człowiek popełnił ciężki grzech. Zaśmiałam się cicho. Świat idzie na ciemną stronę mocy i żaden wspaniały aniołek tego nie powstrzyma!
Zmieniłam swą postać w zjawę i udałam się z daleka od morderstwa. Znów wróciły wspomnienia, kiedy to anioły zaczęły swą pieśń, a ja zaczęłam je przedrzeźniać. No przecież! Jestem tylko Aniołem Ciemności, czyli demonem, więc można ze mnie szydzić. Czy to nie grzech? Nawet dla demonów powinni być mili, a nie są, pff!
~Gdzie ja właściwie jestem? -pomyślałam. ~Zjawa w takich okolicznościach mi się nie przyda... -zmieniłam się znów w Anioła Ciemności.
Wzbudziłam zainteresowanie jakiejś anielicy. Nie zdążyłam schować skrzydeł, żeby niczego nie podejrzewała. Podeszła.
-Kim jesteś? -spytała.
Zanuciłam swą piosenkę.
- Angel of darkness! Angel of darkness! The world is in your hand, but I will fight until the end! -zaśpiewałam to najpierw swoim głosem, później tą samą treść, jedynie innym tonem. Tonem, jakim przedrzeźniam anioły.
-Nie kojarzę. -powiedziała.
-Nie kojarzysz? Czyli nie jesteś Aniołem Stróżem...
-Nie odpowiedziałaś mi. -mówiła nadal spokojnie.
-Dałam ci podpowiedź, a to, że nie ogarniasz, to nie mój problem. -prychnęłam. Myślałam, że ją sprowokuję, ale ta nadal ze spokojem stała i mi się przyglądała.
-Masz skrzydła, ale nie wyglądasz na anioła. -stwierdziła całkiem ignorując moje złośliwości.
-Ja nie jestem aniołem. Jestem demonem. -uśmiechnęłam się złośliwie. -Jestem wygnanym aniołem. Jestem wygnanym aniołem stróżem, inaczej mówiąc: jestem Aniołem Ciemności.
-Powinnaś być Upadłym Aniołem, jeśli kiedyś byłaś Stróżem i z jakiegoś powodu cię wygnano. -zauważyła.
-Ale nie jestem. -burknęłam.
-Chciałabyś dołączyć do Krainy Wiecznej Nadziei? -zaproponowała.
-Przepraszam do czego?
-Krainy wiecznej nadziei. -powtórzyła.
-Nie rozumiem.
-Jesteś w mieście Hope. Należy ono do Krainy.
--Aha... No mogę dołączyć. -westchnęłam. Może tu demon mnie przestanie prześladować?
-Wobec tego zapraszam. -uśmiechnęła się promiennie. -Jestem Sara.-podała mi rękę.
-Moje imię nie jest zbyt często wymawiane, mówią na mnie Angel Of Darkness, czyli Anioł Ciemności.
-Ja jednak chciałabym poznać twe imię. -oznajmiła.
-Yasmin... -uścisnęłam dłoń anielicy. -Opowiesz mi coś więcej o tej krainie?

<Saro? Czy taka wstrętna kreatura jaką jestem nie sprawi kłopotu? C; >

Od Lilith cd. Ktoś?

Od Lilith
Siedziałam w miesjcu , które mieszkańcy miasta Hope nazywali Drzewem Obcych. Z pomiędzy drzew rosnących w jego pobliżu obserwowały mnie dwie pary czerwonych oczu. Wkrótce z lasu wyszły dwa hekaty. Odsłaniając długie i bardzo ostre zęby podeszły do mnie. Powoli wyciągnęłam rękę w stronę stworzenia, które było bliżej. Hekat spojrzał na mnie zdziwiony po czym zaczął obwąchiwać moją dłoń. Po chwili położył prosty ogon na ziemi.
"Idealnie" pomyślałam, kiedy drugi hekat położył się obok mnie. Pogłaskałam go po grzbiecie. W lesie pojawiły się kolejne oczy a zaraz po nich cała reszta wyjątkowo dużej chimery. Potwór biegł prosto na mnie, co spowodowało, że hekat, którego głaskałam zerwał się z miejsca i rzucił się na chimerę. Drugi hekat natychmiast zrobił to samo. Po chwili zauważyłam na ziemi cień z całą pewnością nie należący do żadnego potwora. Obejrzałam się.

Kto tam stał?

Nowa postać! Lilith♥



Imię: Lilith


Nazwisko: Itarille

Ksywka: Różni ludzie różnie ją nazywali... Wymyśl coś

Rasa: Upadły Anioł

Płeć: kobieta

Wiek: 17 lat


Charakter: Lilith nie jest osobą którą wszyscy lubią. Wręcz przeciwnie, dziewczyna nie ma żadnych przyjaciół? Dlaczego? No cóż... jest zamknięta w sobie, nieufna, nie lubi zawierać nowych znajomości i niezbyt często bywa miła. Nie interesuje się tym co myślą czy mówią o niej inni.

Historia: Nigdy jej o to nie pytaj. 

Żywioł: Śmierć

Moce: Widzi duchy i może z nimi rozmawiać, potrafi wpływać na czyjeś decyzje i zachowanie, może odbierać życie

Rodzina: Nie utrzymuje z nią kontaktu

Partner: Może kiedyś znajdzie...

Inne: Ma chromestzję


Pasja: Łucznictwo

Marzenie: Ma wiele marzeń, a niektórych z nich nie chcesz poznać

Dodatkowe zdjęcia: ---

Właściciel: jamajka1234

Od Sonayi cd. Katheriny

- Dzięki - odpowiedziała Katherine.
- Jestem Sonaya - przedstawiłam się z uśmiechem.
- A ja Katherine - przedstawiła się i odwzajemniła uśmiech.
- Jestem aniołem, pomagam innym. Ja pomagałam rodzicom tego dziecka, a ty samemu dziecku. Dzięki, bez ciebie nie dałabym rady. - Powiedziałam
- Nie ma problemu - odpowiedziała
- Chodź - powiedziałam i nas teleportowałam
- Ale, co tutaj się dzieję? - zapytała
- Dwaj przyjaciele się kłócą... mam u nich dyżur muszę ich pilnować. - Powiedziałam.
- Aha... - odpowiedziała patrząc na nich.
Patrzyłyśmy na kłótnie dwóch kolegów w końcu Katherine powiedziała:
- Muszę mu pomóc! - nadleciała nad jednym z chłopaków i szepnęła mu do ucha co ma mówić. A ten wygrywał kłótnię.
- Katherine, przestań! - krzyknęłam i wzięłam ją za rękę.
-Ale... - mówiła cicho.
- Nie wolno nam pomagać w taki sposób! Musimy tylko patrzeć na ich kłótnie i im pomagać jesteśmy bezstronne! - krzyknęłam.
- Dobrze... - nadleciała nad jednym z chłopców i kazała mu przestać kłótnie i się pogodzić.
Następnie koledzy się pogodzili.
- Czyli... jesteś aniołem stróżem? - zapytała Katherine.
- No... pomagam innym. - odpowiedziałam.
- Skąd jesteś? - zapytałam.

<Katherine? >

Od Katheriny cd. Sonayi

Ach przygodo! Tak to ja Katherine. Podobno niewinna i nieuważna. Czy tak jest? Szczerze w tą wątpię. Trafiłam tu, do miasta Hope. Przechadzałam się po jakże tym pięknym mieście. Ręka nadal metalowa, ale normalnych rozmiarów. To jest dosłownie żywa broń. W moim umyśle i naprawdę. Jak już mówiłam przechadzałam się po mieście. Niektórzy patrzyli się na mnie jak na dziwaka. Nie przejmowałam się tym. W końcu to tylko metalowa ręka. Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk z jednej z ciemnych bocznych uliczek. Bez zastanowienia pobiegłam tam. Okazało się, że wybuchł pożar. Wszyscy nosili wodę, ale nikt nie pomyślał o osobach w środku. Bez zastanowienia wbiegłam do płonącego budynku. Krzyki dochodziły z górnego piętra. Wyważyłam drzwi i ujrzałam małego przestraszonego chłopca. Chwyciłam go szybko. Jednak przejście się zawaliło. Mały zaczął panikować. Włączyłam tarczę i jak taran przebiłam się przez ścianę. Rozciągnęłam nieco rękę i złapałam się okna drugiego budynku. Wylądowałam na ziemi i puściłam dziecko, które szybko uciekło szukając swoich rodziców. 
- Brawo- usłyszałam jakiś głos zza pleców.
< Sonaya ? >

Od Sonayi cd. Logana

- Hm... a może poszlibyśmy do domu...? - zapytałam
- Jakiego domu? - zapytał zdziwiony Logan.
- Są takie domy w naszym mieście do których można wchodzić bo ktoś je naszykował... hm... takie coś jak.. darmowy hotel.
- Dobra, chodźmy - odpowiedział.
Weszliśmy do jednego z domów i zamknęliśmy drzwi. 
- Oglądamy jakiś film? - zapytał.
-Chętnie - odpowiedziałam siadając na kanape.

<Logan ? >

Od Logana cd. Sonayi

Szybko się wzniosłem i dogoniłem ją. Wylądowałem obok niej. 
- Nie wiedziałam że upadłe anioły mają skrzydła 
- No widzisz... jednak mają - uśmiechnąłem się i je schowałem - To dokąd chcesz teraz iść ? 
< Sonaya ? >

Nowy członek! Yasmin!


Imię: Yasmin

Nazwisko: K. (Nigdy nikomu nie podaje...)

Ksywka: Angel Of Darkness...

Rasa: Demon

Płeć: Kobieta, nie widać?!

Wiek: 17 rok istnienia "okropnej kreatury"

Charakter: A jakie są demony? Na pewno wiesz, że obok śmierci przejdzie obojętnie, nawet ją to ucieszy. Wiesz też, że jest wredna, złośliwa, chamska i nie stosuje się do żadnych zasad, jednak jedna rzecz cię zaskoczy. Jest zdolna do miłości. Tak, dobrze przeczytałeś/aś, jest zdolna do miłości, ile razy mam to powtórzyć, żebyś zrozumiał/a? Potrafi kochać, jest wrażliwa, jednak ukrywa swe serce pod skorupą nienawiści...

Historia: Przyszłam na świat jako anioł. Jako anioł stróż. Jako anioł stróż demona... Jako stróż osoby opętanej, opętanej przez demona... Ona... Ona wiedziała o moim istnieniu, znała moje największe lęki, ona codziennie mówiła do mnie, ona chciała, żebym została jej służebnicą, jej aniołem ciemności. Codziennie zmuszała do zła, do grzechu, do złych czynów... Zrobiłam to. Popełniłam największy błąd w moim życiu. Posłuchałam Demona. Pokusa zadziałała. To był zbyt wielki grzech... Opętał mnie... On mnie opętał... Przejął władzę nad duszą. Nie stałam się Upadłym Aniołem, stałam się Demonem. Zaczęli na mnie wołać Anioł Ciemności, a jeden anioł zaśpiewał mi tak: "Angel of darkness, angel of darkness! The world is in your hand, but I will fight until the end!". Stałam się kimś strasznym, koszmarem wszystkich ludzi... Stałam się Aniołem Ciemności... Nawet nie zauważyłam, jak na głowie wyrosły mi rogi...

Moce: 
~Lot śmierci -lata, przecież ma skrzydła.
~Koszmar -potrafi przejrzeć Twój umysł, poznać Twe największe lęki, koszmary...
~Demon -wystarczy, że ją nieco rozzłościsz, a jej oczy zmienią kolor na czerwony, a demon całkowicie przejmie kontrolę nad ciałem...
~Pomoc zza światów -przywołuje dusze zabrudzone grzechem, które pomagają jej w walce.
~Zjawa -przybiera postać cienia.

Rodzina: Rodzina? Żyje gdzieś w niebie, to oni ją wygnali...

Partner: Kto pokocha Anioła Ciemności? Demony nie zdolne do miłości, a z inną rasą być nie powinna, prawda? Pomimo to jest zakochana... jest zakochana w odwiecznym wrogu jej rasy... jest zakochana w aniele... 

Inne: Rogi zazwyczaj ukryte, swe ciemne skrzydła chowa, niby normalna dziewczyna, a takie zło w sobie trzyma...

Pasja: Bardzo dobrze lata, świetnie rysuje... Szkoda, że swe umiejętności dotyczące sztuki wykorzystuje w zły sposób...

Marzenie: Pozbyć się demona i wrócić do grona aniołów.

Właściciel: Zuza1470 (Howrse)

Od Asoko cd. Tomoe

Biedny Tomoe... dostrzegł we mnie milutkiego aniołka, grzecznego i białego przyjaciela. Najgorsze było to, że jeszcze nie wiedział na co mnie stać. Więc wiedziałem od razu o co mu chodzi. Jakoś specjalnie nie przejąłem się tym, że jakiś chłopczyk zacznie się bawić. Bo to na razie ja miałem z niego największy ubaw.

Spoko - odpowiedziałem Tomoe.
Założyłem młot Thora, którego dostałem od swojej cioci, przy jej odejściu. Władałem piorunami i w paru sekundach bestia uciekła, a ja żeby dodać atmosfery zrzuciłem Tomoe z gałęzi.  Więc poszedłem przed siebie.
- Gdzie idziesz? - zapytał Tomoe
- Przed siebie. - odpowiedziałem. W głębi duszy śmiałem się z miny Tomoe i wyobrażałem sobie jego spadanie z gałęzi.

< Tomoe? >

sobota, 13 września 2014

Od Tomoe cd. Asoko

Przyjrzałem się uważnie chłopakowi. Od razu dostrzegłem w nim anioła, grzecznego, milutkiego białoskrzydłego. Ciekawe na ile go stać.
Ruszyłem leniwym krokiem w stronę wąskiej ścieżki, która prowadziła na sam szczyt góry.
- Gdzie idziesz? - Asoko mnie dogonił.
- Poszukać kłopotów - odpowiedziałem surowo. Chciałem się nim trochę pobawić, sprawdzić ile jest wart, chociaż nie wydaje mi się, żeby przetrwał spotkanie z chimerą, ale z drugiej strony nie zaszkodzi, jeśli jakąś sprowokujemy. 

***

Na przeciw wyskoczyły nam dwie bestie z baranią i lwią głową.
No proszę, nawet nie musiałem specjalnie się wysilać, żeby znaleźć jakiegoś przeciwnika.
Z "wężowego" ogona bestii wypłynął strumień ognia. Odskoczyłem na bok, unikając tym samym poparzeń. Nagle w moich dłoniach zapłonęły błękitne płomienie. Rzuciłem kilka kul w stronę jednej z chimer, ta zachwiała się pod wpływem zderzenia z ogromną ilością lazurowej energii. Skorzystałem z chwili nieuwagi bestii i wyciągnąłem z kieszeni magiczny liść, szepnąłem dwa słowa, po czym rzuciłem go w stronę potwora. Gdy maszkara dotknęła mej broni, niezwłocznie zamieniła się w kamień.
- Twoja kolej - powiedziałem do Asoko, wskazując na drugą bestię, po czym wskoczyłem na gałąź drzewa i zacząłem przyglądać się show.

(Asoko?)

Nowa postać! Katherine ! ♥



Imię: Katherine

Nazwisko: Cynth

Ksywka: Kath

Rasa: mechaniczna

Płeć: kobieta

Wiek: 16 lat

Charakter: Jest dość spokojną dziewczyną, ale nigdy nie da sobie wejść na głowę. Nie słucha rozkazów,. woli stać z boku i się przyglądać. Jest pomocna i raczej miła.
Historia: Kath jak większość mechanicznych narodziła się przez wstrzyknięcie w jej żyły pewnej substancji. Nie znała swojej rodziny. Przeprowadziła się tutaj. Tak o właśnie tu. 


Żywioł: Światło

Moce: swoją rękę może zamienić we wszystko co mechaniczne lub metalowe, ulecza światłem i oślepia nim, mechaniczna tarcza, potrafi ożywiać rysunki

Rodzina: Nigdy jej nie poznała

Partner: brak


Pasja: Dość dobrze rysuje, gra na klawiszach i na nerwach  
Marzenie: Tajemnica


Dodatkowe zdjęcia: -


Właściciel: Turlajdropsa

Od Asoko cd. Tomoe


Idąc zwykłą ścieżką zauważyłem jakiegoś mężczyznę... Podszedłem więc bliżej.
Hej - przywitałem się.
Hej. - Odpowiedział mi Tomoe.
- Jestem Asoko, a ty? - Zapytałem.
- Tomoe - Odpowiedział.
- Co tutaj robisz? - Zapytał Tomoe
- Słyszałem, że tutaj jest najlepsze miejsce dla samotników...
- Ja też - odpowiedział. 
- Idziemy razem? Może spotkamy kogoś jeszcze...? - zapytał.
- Ok.

<Tomoe? >

♥Nowy członek! Asoko♥


Imię: Asoko

Nazwisko: Skill

Ksywka: Aso

Rasa: Anioł

Płeć: mężczyzna.

Wiek: 17 lat.

Charakter: Asoko jest bardzo szalonym chłopakiem. Nigdy nie zapomina o swoich przyjaciołach. Wierzy w prawdziwą miłość ale nigdy jej nie napotkał. W obronie bliskich może poświęcić nawet życie. Wierzy w to, że znajdzie kiedyś kogoś na kim będzie mu zależało, czy znajdzie...?

Historia: Asoko mieszkał jako młody chłopak z rodziną aniołów. Jednak jego dom został zniszczony, a rodzina zabita. 

Żywioł: Ogień

Moce: teleportowanie się, może przywrócić komuś życie, uzdrowiciel.

Rodzina: Nie żyje...

Partnera: Szuka.

Pasja: Gra na gitarze, polowanie, ryzyko, wspinanie się.

Marzenie: Chciałby znaleźć osobę na której nigdy by się nie zawiódł. 

Dodatkowe zdjęcia: -

Właściciel: martynka1231

Od Tomoe do kogoś

Udałem się w stronę Gór Natchnienia. Słyszałem, że to najlepsze miejsce dla samotników, którzy szukają spokoju, a także można spotkać wiele agresywnych stworzeń, z którymi można powalczyć, ale jak na razie nic się nie działo. Błoga cisza oraz delikatna mgła otaczała mnie ze wszystkich stron. Ciepły wiatr grał na liściach i muskał lustro jeziora. Neonowe motyle ganiały się wśród trzcin, a ptaki koncertowały na gałęziach. Niczego więcej nie potrzebowałem, tylko chwili ciszy...
Niespodziewanie usłyszałem szelest liści, ktoś najwidoczniej krył się w lesie.
- Wyjdź i pokarz swą twarz - odrzekłem spokojnie.

(Ktoś?)

Od Sonayi cd. Logana

Nagle odwróciłam się i był tam Logan. Przytuliłam go.
- Masz tak więcej nie robić... - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał jakby chciał usłyszeć to co wiedział, że powiem.
- Bo... bo... - nie dokończyłam i go puściłam.
- Bo? - zapytał.
- A wiesz co, nic. - Odwróciłam się i szłam w kierunku strumyka. Jednak on mi na to nie pozwolił i złapał mnie za rękę.
- Serio, chcesz wyjść? - zapytał.
- Idę do strumyka... - odpowiedziałam.
- Iść z tobą? - zapytał.
- Jeśli mnie dogonisz... - zanurkowałam i zaczęłam bardzo szybko płynąć ponieważ dodałam z tyłu wiatr który tylko mi pomagał z prędkością.

< Logan? >

Od Logana cd. Sonayi

Oparłem się o jakiś duży kamień. Jak w jacuzzi. Nagle dziewczyna zrobiła mocniejszy wir. Postanowiłem ją nabrać i zanurkowałem. Dziewczyna widocznie spanikowała bo zaczęła wołać mnie. Po paru minutach wynurzyłem się tuż za nią.

<Sonaya?>

Sonaya cd. Emily

Bardzo ucieszyłam się z tego, że Emily była szczęśliwa. Nie znałam jej wcześniej, ale gdy do niej podchodziłam było czuć taki smutek... taką... samotność... Po prostu nie wiem co mogło się wtedy dziać w jej życiu... Ale nie chciałam, żeby taka fajna Anielica była smutna.
Więc wspinałyśmy się z Emily na samą górę gór. Ja również robiłam to pierwszy raz ale jestem ryzykantką i ona chyba też :)
Więc pomyślałam, że pójdziemy jeszcze wyżej a potem po prostu zobaczymy piękne tam kwiaty.
Ona nie wiedziała co kryję się na górze, ale ja tak.
A gdy już byłyśmy na samej górze z Emily zobaczyłam jej uśmiech i błysk w oczach. Ona miała to samo co ja.
I jak podoba ci się? - zapytałam.
< Emily ? >

Emily cd. Sonaya

To... to było niesamowite. Od dwóch lat nie czułam szczęścia. Po prostu istniałam nie czując nic prócz cierpienia. Gdy ataki długo nie nadchodziły, nie płakałam. Ale nie czułam się prawdziwa. Żywa. Szczęśliwa. A teraz...
Sonaya mnie wysłuchała. I napełniła mnie jakąś.. hm, powiedziałabym pozytywną energią. Czułam się, jakby ataków nigdy nie było, jakbym była zwykłą cieszącą się z życia dziewczyną. 
Góry były piękne, zresztą tak samo jak reszta krainy. Bawiłam się świetnie.... Kiedyś nie sądziłam, że powiem coś takiego. Razem z Sonayą wspinałyśmy się na same szczyty. Nie szło mi jakoś najlepiej, ale skrzydła sprawdzały się idealnie, gdy nie utrzymywałam się skały.
Podczas wspinaczki trochę rozmawiałyśmy, choć ja nie mówiłam zbyt wiele, ale jednak się odzywałam. Zdziwiło mnie, że zaufałam Sonai tak szybko. Miała w sobie coś dzięki czemu każdy chyba jej ufał.
Wiedziałam, że moje szczęście nie potrwa długo. Że depresja wróci-przecież nigdy nie odeszła... ale na razie mnie to nie obchodziło.


<Sonaya ? >

piątek, 12 września 2014

Sonaya cd. Emily

Szłam w moje ulubione miejsce. Zawsze tam było tak radośnie! Śpiew ptaków, chłodny wiatr, piękne kwiaty, góry, jezioro, drzewa! Przyroda!
Nigdy nikogo tam nie było. Nawet moja siostra nie wiedziała o tym miejscu. To tam gdy już nie dawałam rady przychodziłam. Ale i gdy byłam szczęśliwa.
Ale tego dnia... już nie byłam taka samotna. Zauważyłam jakąś anielice... Ale ta anielica nie była szczęśliwa. Ona dobrze wiedziała, że do niej podchodzę... Popatrzyłam na nią i powiedziałam
- Hej, jestem Sonaya...
- Hej... a ja... Emily. - Odpowiedziała nie pewnie siebie.
- Mogę obok usiąść? - Zapytałam z uśmiechem.
- T-tak. - Przesunęła się.
Usiadłam obok niej.
- Piękne miejsce, prawda? - Zapytałam patrząc na przyrodę.
- Tak... - Odpowiedziała bardziej smutna.
- Dlaczego jesteś smutna...? - Zapytałam zaciekawiona
- A ty... popatrz na to z innej strony. - Odpowiedziała już pewniej siebie.
- Ale z jakiej... tu jest pięknie. - Popatrzyłam na nią i pokazałam jej otaczającą nas wokół przyrodę.
- Wiem, tutaj na prawdę jest ładnie. Ale... nie sądzisz, że wszyscy to kiedyś stracimy? A jeśli ktoś to zniszczy? - Zapytała przygnębiona i zaciekawiona odpowiedzią.
- Nie zniszczy. Nikt by się nie odważył tego zniszczyć. To miasto jest dla wszystkich istot magicznych. Ale są tu pewne zasady - Odpowiedziałam.
- Zasady? - Zapytała z dziwną miną.
- Tak, zasady. Nie chodzi tutaj o przechodzenie na zielonym świetle. Chodzi o proste zasady. Tutaj nikt nie może tego zniszczyć, nikt nie może tego naruszyć, ponieważ to miejsce stworzyłam ja.
-Ty? - Zapytała.
- Nie chodzi tutaj o miasto. Kiedyś znalazłam to miejsce, było ładne ale nie tak śliczne jak teraz... Więc zawsze tutaj podlewałam kwiaty, dbałam o to i to drzewo to moja zasługa... -  Odpowiedziałam rozglądając się.
Emily uśmiechnęła się i wstała. 
- Idziemy do gór? Są bardzo ładne... mogłybyśmy się wspinać...? - Zapytała.
- Chętnie.
I poszłyśmy z uśmiechem na twarzy.


< Emily? >

Emily cd. Sonaya


Wtedy ujrzałam miasto. 
Nigdy, w całym moim 14 letnim życiu, nigdy jeszcze nie widziałam niczego wspanialszego. Zaparło mi dech w piersiach. Pięknie. Słowa nie wyrażą tego widoku.
Byłam już pewna, że to tam się udam. Nie wiedziałam, co to za miasto, ale musiałam spróbować.
Powoli, nadal patrząc na to cudowne miejsce, szłam w jego stronę. 
Idąc otoczoną kwiatami ścieżką, dotarłam w końcu do niesamowitego miejsca.
Wciągnęłam ze świstem powietrze.
To... to było nie do opisania. Dookoła mnie były góry. Przede mną jezioro, nade mną chmury. Stałam obok małego drzewa o rozłożystej koronie.
Myślę, że niszczę to miejsce opisując je. Nigdy nie zdołam zrobić tego dobrze.
Usiadłam na zielonej trawie. Dolne pióra u moich skrzydeł musnęły ziemię. 
Nagle poczułam coś, co wprawiło mnie w bolesną melancholię. 
Z tego miejsca nic nie zostanie. Kiedyś to wszystko przestanie istnieć i nikt już tego nie zobaczy. A dopóki to widzą... jak długo zostanie to w ich pamięci? Jak długo będą pamiętać, że żyją na tym świecie, tak cudownym... 
A jak długo będą na nim żyć?
W pewnym momencie poczułam, że nagle pojawił się wiatr. Im bardziej raniły mnie moje myśli tym mocniejszy się stawał. To nie był ten przyjemny wiatr, który tak kocham... 
I wtedy... usłyszałam za sobą jakiś głos.

< Sonaya ?>

♥ Nowy Anioł! Emily! :*



Imię: Emily

Nazwisko: Bianco

Ksywka: Emy

Rasa: Anioł

Płeć: Kobieta

Wiek: 14 lat

Charakter: Emily zwykle jest samotna. Bez nikogo. Może to dlatego, że nikt nie chce przebywać w jej pobliżu, a może dlatego, że ona sama tego nie chce?
W głębi duszy potrzebuje kogoś, kto będzie jej bliski. Potrzebuje kogoś, komu będzie mogła się wyrzalić w gorsze dni. Kogoś, kto jej wysłucha. 
Emy boi się. Po prostu się boi. Przyszłości, śmierci, istnienia. Przestała widzieć sens we wszystkim gdy miała 12 lat. 
Pod jej przerażeniem skrywa się ciepło. Skrywa się miła, pomocna, pełna współczucia dziewczyna, która jednak nie ma jak z siebie tego wyzwolić. Strach zbyt ją przygniata.

Historia: Gdy Emily miała 12 lat, pewiem chłopak, którego znała, zginął. "Znała" to chyba nieodpowiednie określenie. Co najwyrzej go kojarzyła. Właściwie... wiedziała tylko jak ma na imię. 
Jednak... gdy to się stało, coś się zmieniło. Pierwszy "atak" miała tego samego dnia. Nigdy nie czuła większego przerażenia. Wydawała z siebie dźwięki, które były płaczem i krzykiem jednocześnie. Zrozumiała jak bardzo jest krucha.
Opuściła swój dotychczasowy dom, myśląc, że zmiana pomoże jej w życiu. Zawędrowała aż do Hope.

Żywioł: Wiatr

Moce: Potrafi stawać się niewidzialna, panuje nad wiatrem, ma wpływ na pogodę-może zmieniać ją celowo, ale czasem robi to mimowolnie (np. gdy jest przygnębiona niebo zazwyczaj jest zasłaniane przez ciemne deszczowe chmury)

Rodzina: Wspomnienia związane z rodziną bardzo ją ranią - nie chce o nich opowiadać.

Partner: Brak

Inne: -


Pasja: Emily żyje opowieściami. Swoimi. Cudzymi. Jest historiami, myśli o nich, czuje je. Tworzy opowiadania, pisze wiersze. Prócz tego lubi śpiewać. Ma piękny głos.

Marzenie: Marzenie? Chce żyć. Chce żyć, nie martwiąc się o nic, co jeszcze nie nadeszło. I... chciałaby spotkać kogoś, kto jej w tym pomoże.

Dodatkowe zdjęcia: -

Właściciel: ~Sophie~

środa, 10 września 2014

Od Sonayi cd. Logana

- Ty też jesteś ciekawy, co? - Odpowiedziałam.
-... 
- No więc mój żywioł to woda i wiatr.
- 2?
- Tak, nie wiem czemu tak wyszło. Ale to dobrze. - Odpowiedziałam tworząc kule w ręce z wirem wody.
- Może pójdziemy do jeziora? - Zaproponował.
- Po co? - zaskoczona zapytałam.
- Pomyślałem, że jeśli chcesz to możemy zrobić wir. Będzie nawet fajnie.
- Ale... woda będzie zimna...
- To ją podgrzeje. - Odpowiedział, pewny siebie.
- Ok.
Weszliśmy do jeziora i zaczęliśmy wirować w ciepłej wodzie.

< Logan ? >

Od Logana cd.Sonayi

Puściłem dziewczynę. 
- Chcesz jeszcze raz.... - zapytałem ironicznie
- Niee... Dziękii... - odpowiedziała - Mogę o coś spytać ? 
- Hmmm... No nie wiemm... Ok - uśmiechnąłem się
- Jaki masz żywioł ?
- A co ciekawa... Ogień - uniosłem rękę i wyleciał z niej promyk ognia
Potem zatoczyłem ręką koło, otworzył się w powietrzu okrąg z ognia. Złapałem go i rzuciłem nim do góry. Rozprysnął się jak fajerwerek. Przez pare sekund wokół nas migotały małe iskierki. 
- Super... - powiedziała dalej patrząc się na iskierki 
- A ty jaki masz żywioł ?
< Sonaya ?>

poniedziałek, 8 września 2014

Od Sonayi cd. Logana

- Rozumiem, jeśli chcesz możemy stąd iść....? - Zapytałam.
- Mogę ci pokazać jedno fajne miejsce, myślę, że ci się spodoba... - Odpowiedział, pewny siebie.
- Ok, chodźmy.
Logan prowadził a ja tylko patrzyłam na drogę... W pewnym momencie znaleźliśmy się w środku lasu.
Było tam ładnie ale mnie to nie zachwyciło.
- I jak? - Odpowiedział.
- Wiesz... - Nie chcąc go urazić wolałam ciągnąć wiesz...
- Haha, mi się tutaj też nie podoba. - Odpowiedział.
- To... - Zdziwiona odpowiedzią czekałam aż powie o co chodzi.
- To jest to miejsce. - Odkrył jeden krzak za nami i ujrzałam piękne miejsce.
To twój klimat? - Zapytałam przerażona.
Tak, to mój klimat, bo zaraz będziemy skakać. - Odpowiedział jakby wiedział, że będę się bała.
-Aha.... No to... fajnie... - Odpowiedziałam przerażona.
-Nie martw się, będę cię trzymał jeśli chcesz.
Uśmiechnęłam się do niego. I poczułam jakbym.. mu ufała... Po prostu jakbym mu ufała jak nikomu innemu.
-To jak, skaczemy? - Uśmiechnął się do mnie.
-Skaczemy. - Odpowiedziałam bojąc się.
 Złapał mnie za rękę i skoczyliśmy. Ale w pewnym momencie puścił.
-To jak, spotykamy się na dole? - Powiedział.
Przerażona nie chciałam pokazać, że się boje więc zaczęłam lecieć z szybszą prędkością.
On oczywiście czekał już dawno na dole.
 W pewnym momencie złapałam się skały. I przerażona i oczywiście głupia bałam się. 
W końcu krzyknęłam do niego:
- Wiesz co... to był zły pomysł...
-Boisz się? - zapytał pewny siebie.
- Trochę... - Odpowiedziałam.
-Skacz, złapię cię.
-Ale... - nie wiedziałam czy mówi prawdę.
-Skacz, zaufaj mi :*
Skoczyłam i mnie złapał. Nie kłamał. Ale jak już byłam na dole popatrzyłam na niego i zamilkłam.
-Złapałem. - Uśmiechnął się do mnie.
A ja odwzajemniłam uśmiech 

< Logan? (Przepraszam, że takie to romantyczne i długie XDD >