środa, 31 grudnia 2014
Od Sary - Adoptowana...
Od Sary cd. Layli
- Panienko, rodzice panienkę wzywają - kobieta ukłoniła się.
- Ja już muszę iść, to... do jutra - anielica uśmiechnęła się pocieszająco do lycanki i rozwinęła skrzydła, aby wzbić się w powietrze. Anielice skierowały się do zamku, gdzie czerwonowłosa miała zostać zbesztana, właściwie to jeszcze nie wie co ma się tam odbyć, ale sam fakt, że rodzice ją wzywają zdawał się być podejrzany, bo zwykle odzywają się tylko, gdy coś spsociła albo wysyłają ją na misję, ale to drugie raczej odpada, bo w Hope jest spokojnie.
C.D.N
P.S. Layla nie gniewaj się, ale i tak czy siak ostatni raz widzisz Sarę. :p
Od Layli cd. Tomoe
- Oj... Przepraszam - objął mnie ramieniem i przytulił
- Za karę się przelecimy - wyswobodziłam się z uścisku lisa i zmieniłam w smoka. Chwyciłam delikatnie Tomoego w pasie i wzbiłam się w powietrze. Leciałam coraz szybciej i wyżej aż w końcu zawisłam zupełnie nieruchomo. Rzuciłam okiem na mały punkcik będący kiedyś miastem Hope.
- Lepiej nie patrz w dół - rzuciłam z uśmiechem
<Tomoe? Kara boska cię spotkała >
Od Tomoe cd. Layli
- Zadzierasz nie z tym lisem co potrzeba.
Rzucił w bestię kilkoma ognistymi kulami. Potwór zablokował strzały, po czym zaryczał, wyrwał stary dąb najbliższy jego ręki i wymierzył w Tomoe. Lis w ostatniej chwili umknął pociskowi. Wściekły zerknął na bestię i rzucił w nią jeszcze raz płomieniami dla odwrócenia uwagi, a podczas gdy brzydal załatwiał sprawę z ogniem, Tomoe wysunął z rękawa liść, wypowiedział zaklęcie, po czym dmuchną na swoją broń. Ta wylądowała na bestii, wypuszczając korzenie, które wkrótce owinęły całe cielsko skały, miażdżąc je.
<Layla?>
Od Markusa cd. Kiry
- Na górze jest pokój gościnny, zaprowadzę Cię - wziął świecznik w dłoń i ruszył w stronę schodów. Kira szła za chłopakiem.
- Naprzeciw znajduje się łazienka, a kuchni musisz szukać na dole, gdybyś czegoś potrzebowała mój pokój znajduje się na parterze, tuż obok pracowni. Powinnaś skojarzyć to pomieszczenie - uśmiechnął się, otwierając drzwi do sypialni dla gości.
Pokój, chociaż był nieco mniejszy od sypialni Markusa, zdawał się być ogromny poprzez odpowiednie ustawienie mebli, a wspaniałe łóżko z baldachimem, stare, lecz piękne przedmioty sprawiały wrażenie, iż sypialnia należy do księżniczki.
- Nie bój się pytać czy prosić o coś, jeśli będzie taka potrzeba, możesz mnie nawet obudzić w środku nocy, za godzinę podam kolację, ma może panienka jakieś konkretne życzenia? - uśmiechnął się do Kiry.
<Kira?>
wtorek, 30 grudnia 2014
Od Layli cd. Tomoe
- Przyjemne... zmęczenie - powiedziałam pomiędzy szybkimi wdechami. Po chwili wyprostowałam się. - No a teraz gość honorowy - zagwizdałam przeciągle - Skup się, bo za chwilę przyjdzie tu coś wielkiego i wkurzonego. Gwizdanie działa na niego jak płachta na byka.
Po kilkunastu sekundach pojawił się...
- Miłej zabawy! - zaśmiałam się
<Tomoe? Jeśli nie ma kłopotów, trzeba jakieś zorganizować >
Od Layli cd. Sary
<Sara? I dlatego Layla jeszcze nie znalazła sobie zwierzaka>
Od Kiry cd. Markusa
- Nie mam nic przeciwko. Poza tym wydaje mi się, że jeszcze nie masz gdzie zamieszkać - odpowiedział chłopak
Razem z Markusem udaliśmy się do jego mieszkania.
< Markus ? >
poniedziałek, 29 grudnia 2014
Od Markusa cd. Kiry
- Tak - skinęła głową i znowu zaczęła obserwować lampiony.
- Chyba trzeba się już zbierać, robi się zimno - odparł, uśmiechając się. Dziewczyna przytaknęła i ruszyła za Markusem. Razem wsiedli na rydwan. Helios oraz Harphus posłusznie zbiegli z pasu, spadając w kierunku ziemi, po chwili wyrównali lot i spokojnie lecieli ku Polanie Marzeń.
- To cześć - rzuciła Kira, kiedy wylądowali.
- Mademoiselle, jeśli chcesz to możesz nocować u mnie - zaproponował.
<Kira?>
Od Kiry cd. Markusa
Podeszłam bliżej i uklękłam przy gładkiej tafli wody. Zaczęłam się przyglądać cudownemu widokowi. Spojrzałam na swoje odbicie w wodzie, ale zaraz odwróciłam wzrok.
- Wszystko w porządku ? - spytał chłopak
- Tak..tak - odpowiedziałam smętnie
Przeszliśmy się wzdłuż jeziora. Chodziliśmy tak koło godziny. Słońce już dawno zaszło. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek znajdę się w tak cudownym miejscu.
< Markus ? >
Od Markusa cd. Kiry
- Pokażę Ci coś jeszcze - Markus podszedł do dziewczyny. Ta przytaknęła i ruszyła za mechanicznym. Blondyn zaprowadził ją za zamek, gdzie skrywało się przepiękne jezioro, skąpane w blaskach lampionów.
sobota, 27 grudnia 2014
Od Kiry cd. Markusa
- Oto właśnie jest Latający Las - powiedział Markus schodząc z rydwanu.
Zaczęłam się rozglądać dookoła. Było tu niesamowicie.
< Markus ? >
Od Markusa cd. Kiry
- To może najpierw pokażę panience miejsce najbliżej mojego domu, a mianowicie Polanę Marzeń, skąd ruszymy do Latającego Raju na podniebnym rydwanie - zaśmiał się, otwierając drzwi przed Kirą.
- A skąd weźmiesz rydwan, za przeproszeniem? - spojrzała na Markusa.
- To już są sposoby mieszkańców Hope - uśmiechnął się i zagwizdał na dwóch palcach, gdy otoczyła ich zielona, miękka trawa Polany Marzeń. Przed nimi przystanęli Haprhus oraz Helios, a za ogierami toczył się pozłacany rydwan.
- Panie przodem - ukłonił się przed białogłową.
<Kira?>
Od Kiry cd. Markusa
- Dziękuję - powiedziałam patrząc na kubek ciepłej, parującej herbaty.
W pokoju zapanowała niezręczna cisza. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy powinnam coś powiedzieć. Więc siedzieliśmy w ciszy pijąc aromatyczną herbatę.
- Może chcesz pozwiedzać miasto ? - usłyszałam głos Markusa
- Czemu nie - odpowiedziałam nieśmiało
< Markus ? >
Od Markusa cd. Kiry
- Nie, dziękuję - odparła.
- Ależ nalegam - rzekł.
- A ja odmawiam.
- Nie przyjmuję odmów.
- Trudno, teraz przyjmiesz.
- A nie, idę po herbatę - chłopak posłał Kirze wesoły uśmiech i zniknął za drzwiami.
Zdjął swój prymitywny czajnik (to średniowiecze xD) z piecyka. Wlał wrzątek do szklanki, wrzucił kilka liści, dodał dwie łyżeczki cukru i ruszył z powrotem do pokoju.
- Proszę, mademoiselle - uśmiechnął się.
<Kira?>
piątek, 26 grudnia 2014
Od Kiry cd. Markusa
- I co ? Namyśliłaś się na ciasteczka ? - zaśmiał się
Szybko spuściłam wzrok. Poczułam jak rumieniec spłynął na moją twarz. Wzięłam jedno ciasteczko i ugryzłam kawałek.
- Smakuje ? - spytał
- Jasne. Są pyszne - powiedziałam patrząc na czekoladową słodycz.
< Markus ? >
Od Markusa cd. Kiry
- Skusisz się? - posłał anielicy promienny uśmiech.
<Kira?>
Od Kiry cd. Markusa
- Na pewno ?
- Tylko w głowie mi się lekko kręci, ale to nic - odpowiedziałam
Chłopak spojrzał na mnie. Jego oczy zdradzały jego uczucia. był zmieszany i chyba lekko zdenerwowany, co mnie nie zdziwiło. Wszystkie osoby, jakie spotkałam w życiu, traktowali mnie z góry.
- Jak się nazywasz ? - z rozmyślań wyrwał mnie jego głos. Był jedwabisty, lekki. Każde jago słowo jakby zamierało w powietrzu. Od roku z nikim nie rozmawiałam.
- Kira - odpowiedziałam nieśmiało
- Ja jestem Markus
Zaczęłam rozglądać się po jego mieszkaniu. Było przytulnie urządzone. Obejrzałam każdy zakamarek dokładnie, po czym mój wzrok spoczął na nodze chłopaka. Zdziwiłam się trochę, ale nie chciałam wypytywać o nią. Spojrzałam w stronę okna. Za nim ujrzałam jakby dziewczynę ze skrzydłami. Pomyślałam, że to wytwór mojej wyobraźni, lecz nie, znowu ją ujrzałam.
- Gdzie ja jestem ? - spytałam
- W mieście Hope. Mieście takich jam ty czy ja - odpowiedział
- Są inni tacy jak ja ? - zdziwiłam się
- Tak. Nie wiedziałaś o tym ?
- Nie..... niewiele wiem co się dzieje na świecie. Nie miała jak się dowiedzieć - odpowiedziałam smutno.
< Markus ? >
Od Markusa cd. Kiry
- Hola, hola, przyjacielu. Pogadajmy - na przód wyszedł wysoki mężczyzna w garniturze, otoczony zgrają ochroniarzy.
- Dobrze, puścicie ją wolno, a nic się wam nie stanie - odparł zimnym głosem Markus.
- Nam ma się nic nie stać? Raczej myślałem o tobie, a szkoda by było zmarnować takiego zdolniachę... - zerknął na nogę blondyna.
- Nie wchodzę w układy z mordercami - rzekł.
- Trudno... Jakoś to przeboleję... - machnął ręką na swoich ludzi i zniknął w tłumie żołnierzy. Markusowi to nie było na rękę, nie przepadał za bijatykami, więc chwycił w talii dziewczynę, która chwilowo straciła przytomność i wzniósł się w powietrze za pomocą aerokinetycznych zdolności. Stworzył niewielkie tornado, ale wystarczające, aby znieść z drogi te grube ryby oraz ich ochroniarzy. Jednak może to być za mało, aby przegonić na dobre tych ludzi.
- Kim jesteś? - białogłowa ocknęła się w połowie drogi, ale ponownie zapadła w głęboki sen.
***
- Mademoiselle? Mademoiselle? Wszystko w porządku? - Markus uśmiechnął się do półprzytomnej anielicy. Jej wygląd oraz aura mówiły same za siebie kim jest.
- Gdzie jestem? - wyjąkała.
- W moim domu - odparł z beztroskim uśmiechem na twarzy.
- A-ale jak? Zaraz... To ty wczoraj? Dotknąłeś mnie? Jak przeżyłeś..? - dziewczyna spojrzała przerażona na blondyna, po chwili jej wzrok padł na rękawiczki na jego dłoniach. Wyraźna ulga wbiegła na jej usta.
- Wszystko gra? Mademoiselle? - spojrzał lekko zdenerwowany na dziewczynę.
<Kira?>
Od Kiry
Są blisko - pomyślałam
Bałam się, że tym razem mi się nie uda, że ludzie mnie złapią. Nie chciałam wracać do tamtego "więzienia". Spędziłam tam 365 dni, 8760 godzin. Traktowali mnie gorzej niż zwierzę. Jedzenie, choć nie można tego było tak nazwać, dostawałam raz dziennie. Byłam strasznie wychudzona. Brakowało mi już sił by biec. Prysznic był luksusem, na który niekiedy tylko miałam pozwolenie. Jednak ostatnio coś się zmieniło. Zaczęli się jakby mną bardziej interesować. Zdziwiłam się. Jednak jak się niedługo okazało mieli w tym swój cel. Kilka dni temu do mojej celi weszło trzech mężczyzn. Dwaj z nich to byli żołnierze uzbrojeni w karabiny. Trzeci z nich był ubrany w garnitur. Podszedł do mnie i uśmiechnął się sztucznie.
- Już niedługo nie będziesz tutaj - mówił - razem ze mną osiągniesz coś wielkiego.
Nie chciałam nic odpowiadać. Wiedziałam o co mu chodzi. Chce przejąć panowanie nad ludźmi przy mojej pomocy. Wtedy myślałam, że jestem jedyna na świecie, że inni są "normalni". Nie chciałam mu pomagać. Nie chciałam być potworem, choć właśnie za niego się uważałam. Po jego wizycie postanowiłam, że muszę stąd uciec. W nocy zebrałam całą swoją moc i wydostałam się. Wszyscy zaczęli mnie ścigać. W całym budynku słychać się było alarm, wołający wszystkich. Gdy wydostałam się na zewnątrz, otoczyli mnie. Ten sam mężczyzna, który wszedł poprzedniego dnia do mojej celi, teraz kroczył w moim kierunku.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobimy. Nie podejmuj pochopnych decyzji.
Lecz wtedy rozprostowałam skrzydła i zaczęłam lecieć.
- NIE !!!! - usłyszałam tylko za sobą
Żołnierze chcieli strzelać, lecz tamten ich powstrzymał. Od kilki dni już mnie gonią. Gdy ich zgubię zaraz znów mnie znajdują. Nie mam już sił, aby uciekać dalej. Jestem wyczerpana, ponieważ nie mogę sobie nawet pozwolić na odpoczynek.
Teraz biegnąć przez las rozmyślałam o tym wszystkim co mnie spotkało. Zaczęłam biec szybciej, jakby moja przeszłość dodawała mi sił. Zobaczyłam w oddali jakąś postać. Nie wyglądała jednak jak człowiek. Chciałam prosić o pomoc, lecz w tym momencie potknęłam się o gałąź i upadłam. Chciałam jak najszybciej wstać. Odwróciłam się szybko. Szczekanie psów było coraz głośniejsze. Ludzie byli coraz bliżej.
Chyba nie ma już dla mnie nadziei - pomyślałam.
Lecz nagle.....
< Ktoś dokończy ? >
Od Tomoe cd. Layli
- Eee... Masz jakiś plan? - odezwała się Layla.
- Cierpliwości - mruknął i dalej wpatrywał się w swój magiczny artefakt. Wreszcie liść zalśnił bladym światłem, powodując zmniejszanie się hełmu maszkary.
- Teraz można uciekać - zaśmiał się.
<Layla? xD>
Od Sary cd. Layli
- Już się nie obrażaj - dziewczyna pogłaskała stworka - To jak? Idziemy poszukać pupila dla Ciebie? - zwróciła się do Layli.
<Layla?>
czwartek, 25 grudnia 2014
Nowy członek! Powitajmy Kirę!
Pasja: muzyka, czytanie książek, taniec, malarstwo
Marzenie: być zaakceptowana przez innych, znaleźć osobę, która ją pokocha i która będzie mogła jej dotknąć nie potrzebując rękawiczek, aby ludzie przestali ją ścigać
Dodatkowe zdjęcia: 1, Ze skrzydłami
Właściciel: Pieseczek1998 (Howrse)
wtorek, 23 grudnia 2014
Wesołych Świąt!
Jak małe ptaki z gniazd,
Patrzą na niebo, czy już świeci
Najpierwsza z wszystkich gwiazd.
O zimne szyby płaszczą noski
W okienkach miast i wsi,
Czy już sfrunęła z ręki Boskiej,
Czy już nad nami tli.
Różowe niebo pociemniało,
I cień błękitny legł
Na ziemię białą, białą, białą,
Na nieskalany śnieg.
Anioły mogą zejść do ludzi,
Przebiec calutki świat:
Śnieg taki czysty, że nie ubrudzi
Białych anielskich szat.
Białe opłatki, białe stoły,
Świeżych choinek las...
Doprawdy mogą dziś anioły
Zagościć pośród nas.
Tylko ta gwiazda niech zaświeci
Nad ciszą białych dróg
I zawiadomi wszystkie dzieci,
Ze się narodził Bóg.
Bronisława Ostrowska
Od Layli cd. Sary
- A chciałabyś jakieś mieć? - drążyła temat
- Może... Nie wiem. Chyba tak.
<Sara?>
Od Layli cd. Tomoe
Zza drzew wyszedł wielki, ubrany w zbroje Minotaur - O kurka... - rzuciłam i się cofnęłam
- Co jest? - Tomoe wyprostował się, ale nie spuścił wzroku z przeciwnika.
- Nie widzisz...? Zbroja ze smoczej skóry. Odporna na wszystko i praktycznie nie do przebicia - wpatrywałam się w potwora - Powinniśmy uciekać! -cofnęłam się kolejny raz.
<Tomoe?>
Od Sary cd. Layli
- Zobaczysz, jeszcze je zdradzisz - Layla posłała anielicy uśmieszek i złożyła skrzydło.
- Nieeeeee... Kocham moje piórka - czerwonowłosa owinęła się swoim białym "płaszczem".
"Sara jest wierna anielskim zwyczajom" - z mojej kieszeni z sukienki wyskoczył Piko.
- On mówi? - lycanka spojrzała na lisopodobnego stworka.
- Nie, posiada zdolności telepatyczne - zaśmiałam się i przytuliłam pluszaczka. - A Ty masz zwierzątko?
<Layla?>
Od Tomoe cd. Layli
- Dziękuję - odwzajemniła uśmiech.
Wtem do uszu Tomoe'go dobiegł przeraźliwy ryk. Coś wielkiego się właśnie do nich zbliżało. Chłopak natychmiast powrócił do ludzkiej postaci i podniósł się z ziemi. W jego dłoniach zabłysnęły błękitne płomienie. Layla również przybrała bojową postawę.
- Minotaur... - szepnęła.
- Skąd wiesz? - Tomoe spojrzał na nią zdziwiony.
- Węch - wskazała na nos i się uśmiechnęła.
<Layla?>
poniedziałek, 22 grudnia 2014
Od Belli (event) - "W poszukiwaniu Ivy" cz. 2
- Ona za dużo wie... - powiedział cicho jeden z głosów.
Odwróciłam się gwałtownie, jednak nic nie mogłam zrobić. Ktoś szybko uderzył mnie w czoło czymś metalowym i upadłam nieprzytomna na ziemię.
CDN
niedziela, 21 grudnia 2014
Od Ayano cd. Sean'a
Wstałam wcześnie – niebo dopiero się różowiło. Zamierzałam zobaczyć, co tam u mojego jelenia. Weszłam do stajni, gdzie mój srebrny przyjaciel parsknął na powitanie.
- Cześć … - namyśliłam się chwilę. Musi mieć jakieś imię.
- Wiem! – wykrzyknęłam i położyłam rękę na chrapach zwierzaka – Od teraz zwiesz się Seyl.
Jeleń prychnął z zadowoleniem.
Weszłam z powrotem do domu. Zobaczyłam tam ciemnowłosego chłopaka.
(Sean? Zadziwienie ^^)
Od Layli (Event cz. 3) - W szponach cieni
- Ciiiii... - syknął - Niiie wooolnooo ciii - nieludzko przeciągał sylaby. Pierwszy cień schylił się do moich skrępowanych nóg. Podciągnęłam je i z całej siły kopnęłam przeciwnika. Usłyszałam trzask pękających kości. Cień zatoczył się do tyłu skrzecząc.
- Zostawcie mnie! - wycedziłam szarpiąc się z linami. Cień przy mojej głowie wyciągnął coś błyszczącego. Strzykawka. Zrozumiałam to gdy wbił mi ją w szyję i wtłoczył do żył lodowato zimny płyn. Po chwili straciłam przytomność...
CDN.
Od Layli cd. Sary
- Co teraz porobimy? - otworzyłam jedno oko i spojrzałam na anielicę. Zeszła z drzewa i teraz stała kilka metrów ode mnie. Uniosłam jedno skrzydło. - Nic nie róbmy. Zapraszam - wskazałam głową w stronę skrzydła - Miło, ciepło i bezpiecznie. - Anielica zaśmiała się szczerze.
<Sara?>
Od Layli cd. Tomoe
- Tu jest pięknie - wtuliłam się w niego.
<Tomoe?>
Od Belli (event) - W poszukiwaniu Ivy cz. 1
Pewnego dnia, idąc przez tereny naszej krainy słyszałam tylko jedno: "Och, gdzie one mogły się podziać?", "Kto je odnajdzie?", "Bez nich nie będzie Świąt!". W końcu nie wytrzymałam:
- No ludzie, o kim wy mówicie?! - wrzasnęłam.
Szybko się jednak opamiętała.
- O elfach Świętego Mikołaja. Zaginęły, a bez nich nie będzie Świąt! - poinformowała mnie Sara.
- O... Czemu nikt mi nie powiedział! Zgłaszam się na ochotniczkę! Znajdę je! - powiedziałam. - Tylko którego by poszukać...?
Na słupie stojącym niedaleko znalazłam informacje o wszystkich zaginionych elfach. Wybrałam Ivę za swój cel i ruszyłam w drogę.
CDN
sobota, 20 grudnia 2014
Od Sean'a cd. Ayano
- Ale... - Ayano zająknęła się, lecz uciszyłem ją pocałunkiem.
- Już postanowiłem - posłałem dziewczynie wesoły uśmiech i wstałem z kamienia. - Lepiej już wracajmy.
***
Ayano już spała, a ja wciąż szwędałem się po podwórku, nucąc pod nosem rycerskie pieśni i patrząc na Księżyc.
- Dziękuję ojcze... - szepnąłem w końcu pod nosem.
Nagle poczułem delikatne mrowienie w okolicach serca. Dotknąłem dłonią klatki piersiowej i spojrzałem na siebie. U moich stóp rozbłyskały małe świetliki, które wkrótce ogarnęły mnie całego, a gdy znów nastała ciemność, poczułem, że coś się zmieniło.
Wpadłem do domu jak torpeda i stanąłem przed lustrem. Coś się stało z moim wyglądem.
piątek, 19 grudnia 2014
Od Sary cd. Layli
Czerwonowłosa machnęła swoimi potężnymi skrzydłami i przyspieszyła. W pewnym momencie zwinęła trzecią parę kończyn (czyli skrzydeł xD), po czym zaczęła nurkować ku ziemi, jednak przy ostatnich kilku metrach rozłożyła pierzaste dłonie i skierowała się ku Słońcu. Layla powtarzała za nią każdy ruch, śmiejąc się.
W końcu wylądowała na gałęzi drzewa, a smoczyca przysiadła obok.
<Layla?>
Od Tomoe cd. Layli
Chłopak uśmiechnął się na samą myśl o kłopotach. Uwielbiał ryzyko, walki oraz niebezpieczeństwo. Prawda jest taka, że bardzo często pakuje się przez to w kłopoty.
- Zgoda - powiedział, unosząc lekko kąciki ust, co dało wrażenie, że Tomoe jest bardzo pewny swej decyzji.
<Layla?>
czwartek, 18 grudnia 2014
Od Ayano cd. Sean'a
Odwzajemniłam uścisk cały czas mając wyrzuty sumienia. A może postąpiłam źle…
- Co się stało? – zapytał zaniepokojony Sean.
- Nic… - odpowiedziałam wymijająco. Okryłam się szczelniej płaszczem.
- Chodź. Czas do domu. – chłopak wstał jednak złapałam go za rękę.
- A może powinieneś dokończyć te badania?
Sean popatrzył na mnie przenikliwie.
- Sam mam obiekcje co do tego pomysłu. – wyznał niechętnie.
- Czemu?
(Sean?)
Od Layli cd. Tomoe
- Dziękuję - uśmiechnęłam się - Następnym razem nie będę mieć tyle szczęścia - mrugnęłam do niego - Masz ochotę poszukać kłopotów? Słyszałam, że coś ciekawego dzieje się w górach.
<Tomoe?>
Od Layli cd. Sary
Moce wiatru są nawet nie złe. Ale ja i tak wolę latać na skrzydłach. Odbiłam się od powietrza (dziwnie to brzmi) pode mną i przybrałam smoczą postać.
- Jeeeej! - krzyknęłam nurkując. Po chwili wystrzeliłam pionowo w górę o mało nie potrącając Sary - Jak się bawisz Aniołku? - spytałam zatrzymując się tuż przed nią i wlepiając w nią spojrzenie swoich wielkich, fioletowych, smoczych oczu.
<Sara?>
środa, 17 grudnia 2014
Od Sean'a cd. Ayano
- Nie, ale to żaden problem. Wystarczy tylko znaleźć odpowiednie surowce i wszystko wyliczyć, a dla mnie to łatwizna - uśmiechnąłem się. Ayano milczała.
- Nie chcesz, żebym wrócił do badań? - ukucnąłem przy dziewczynie i wziąłem ją za ręce.
- Nie, ale trochę się boję - odrzekła.
- Więc pozostanę Twoim rycerzem - pocałowałem zmarznięte dłonie Ayano. - Zimno Ci - okryłem ją swoim płaszczem i usiadłem obok.
- Nie rezygnuj z marzeń - szepnęła.
- Moim marzeniem jesteś Ty - przytuliłem lycankę, uśmiechając się.
<Ayano? Przepraszam, że tyle czekałaś...>
Od Sary cd. Layli
- A jakże! - rozwinęłam śnieżnobiałe skrzydła i machnęłam nimk, wzbijając się w powietrze. Layla natomiast wykorzystała swoje nowe zdolności, aby unieść się ponad ziemię.
- Władczynie wiatru przodem - zachichotałam, kłaniając się przed lycanką.
- Och... Dziękuję! - udała księżną i dygnęła w powietrzu.
<Layla?>
Od Tomoe cd. Layli
Również przybrałem lisią postać.
- Jesteś piękna pod każdą postacią - podszedłem do Layli i musnąłem nosem jej policzek.
- Co powiesz na wyścig? - zaproponowała.
- Jestem za - odrzekłem, po czym wystartowaliśmy. Na początku prowadziłem, lecz potem lisica mnie wyprzedziła i jedyne co widziałem to jej ogony. Mało tego podknąłem się o swoje łapy, lądując na ziemi. Potem już nie miałem szans, więc z godnością przyjąłem do rozumu fakt, iż przegrałem. Oczywiście nie obyło się od gratulowania mojej ukochanej i nie szczędziłem komplementów.
<Layla? Przepraszam, że tak długo czekałaś :/>
niedziela, 14 grudnia 2014
Od Layli Event cz. 2 - W stronę Mroźnych Gór...
****
W środku nocy obudził mnie trzask gałązek. Zerwałam się i spojrzałam w stronę dźwięku. Z ciemności wystrzeliły dwa cienie...
CDN.
Od Ayano cd. Sean'a
- A czy to … nie zagraża ludzkości? – spytałam nieśmiało. Wzruszył ramionami.
- Postaram się, żeby nie… - wymamrotał. Usiadłam na dużym głazie.
- Chyba muszę ci pozwolić. A masz laboratorium? – zapytałam. Sean wykonał nieokreślony ruch ręką.
(Sean? Wena mi uciekła ;-;)
Od Layli Event cz. 1
- To niedorzeczne... - głos jakiejś zrzędliwej staruszki wyraźnie odcinał się od tłumu - Wcześniej pióra, a teraz coś takiego! Co będzie następne... - przerwałam słuchanie.
Ta kobieta nie powie mi nic przydatnego. Podniosłam się i strzepałam kurz z ubrania. Chwyciłam się krawędzi dachu i po rynnie zsunęłam na ziemię. Na dole stała grupka gapiących się na mnie i oszołomionych dzieciaków. Przeszłam obok nich zamiatając ziemię swoim ogonem. Pewnym krokiem podeszłam do tablicy i przecisnęłam się przez tłum. Moim oczom ukazała się ogromna kartka na której ktoś wysmarował czerwoną farbą:
ELFY MIKOŁAJA W NIEBEZPIECZEŃSTWIE! ŚWIĄT NIE BĘDZIE!
Przejrzałam listę "zaginionych". Moją uwagę przykuł Ikaar. Przeczytałam tylko to co dotyczyło jego osoby i wycofałam się z tłumu. Wyszłam z miasta i skierowałam się na północ.
C.D.N
piątek, 12 grudnia 2014
Od Sean'a cd. Ayano
- Eemmm... Wrócić do badań... - wymamrotałem cicho i bardzo niewyraźnie, jakbym się bał, że wyrwą mi język po wymówieniu tych słów.
- Hm? - Ayano spojrzała na mnie.
- Chciałbym wrócić do badań... - powiedziałem już nieco głośniej.
<Ayano? Wena zniknęła hen, hen daleko za horyzontem...>
Od Layli cd. Tomoe
- Możesz spać u mnie - uniosłam wzrok na Tomoe'go. Kiedy staliśmy tak blisko siebie sięgałam mu nieco powyżej ramienia. Uśmiechnął się, ale oczy zostały poważne - Naprawdę...Zmieścimy się na moim łóżku - powiedziałam przytulając się. Pocałował mnie w czubek głowy.
- Wiem - powiedział
- To prawda, że możesz zamienić się w lisa? - spytałam
- Tak - odsunęłam się od niego
- A chcesz zobaczyć drugiego lisa? - spytałam - Patrz. - powiedziałam cicho. Zmieniłam postać. Przed Tomoe'm stał teraz taki oto lisek:
http://fc04.deviantart.net/fs20/f/2007/268/e/d/Kitsune_by_IsisMasshiro.jpg
" Podoba ci się? " spytałam w myślach
<Tomoe?>
Od Layli cd. Sary
Wpatrywałam się cudeńko.
- No... Ty masz ładniejsze - powiedziałam po chwili z lekko zazdrosną miną
- A ty jesteś Zmiennokształtną
- A ty Aniołem-Magiem Krwi - uśmiechnęłam się szeroko
- A ty...
- Dobra wystarczy tej lukrowanej gierki - przerwałam jej - Idziesz polatać?
<Sara?>
czwartek, 11 grudnia 2014
Od Tomoe cd. Layli
- W domku w Górach Natchnienia, chociaż coraz rzadziej w nim przebywam. Zwykle sypiam pod gwiazdami - uśmiechnąłem się i przytuliłem Laylę.
<Layla? Moja wena pojechała sobie na Hawaje, a teraz baluje w Japonii)
Od Sary cd. Layli
- Niesamowite! Też chcę tak umieć! - klasnęłam w dłonie.
- Więc musisz mieć Pióro Powietrza - uśmiechnęła się zadziornie.
- Ach tak? Ja niestety mam tylko Pióro Krwi - wyjęłam zza paska białe pióro pokryte czerwonymi esami-floresami i posłałam Layli wyzywający uśmieszek.
<Layla?>
wtorek, 9 grudnia 2014
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 8 Ostatnia! - (Event "Zlodzieje Dusz" - Yana)
Rzuciła się na mnie i przygwoździła mnie do ziemi.
- SPADAJ! JA SIĘ JUŻ NIE BAWIĘ W TARZANKI! - odepchnęłam dziewczynę i stanęłam na nogach.
Yana rzuciła się na mnie jeszcze raz...
- Wykorzystaj formę ustawienia! - krzyczała kobieta ile miała sił w płucach.
- Ale... - byłam niepewna, lecz w końcu zdecydowałam się na wykorzystanie techniki blokowania chi. W odpowiednim momencie schyliłam się, uciekając dłoniom dziewczyny. Wyprostowałam się za plecami Yany, aby następnie uderzyć ją w kręgosłup. W jednej chwili znieruchomiała i padła na deski.
***
- Ojcze! Matko! Pokonałam Yanę! - podałam rodzicom Pióro Krwi.
THE END
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 8 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)
- Tak, tak, łapię. A jakieś takie bardziej... Pomocne instrukcje? - odezwałam się, powalając na ziemię mojego przeciwnika - minotaura.
- Wszystko jest pomocne, jeśli je za pomocne uważasz - odparła i uśmiechnęła się na widok nieprzytomnego potwora - Widzę, że tutaj nie miałaś najmniejszego problemu, więc przejdźmy do etapu trzeciego: Precyzja...
***
- W magii chi nie ma miejsca na pomyłki. Jeśli uderzysz nie w ten nerw, możesz uaktywnić silniejszą moc przeciwnika, a nie go powalić, więc trzeba być dokładnym i szybkim. Twoim zadaniem jest zrobić dokładną replikę tego wazonu - kobieta postawiła na stole przede mną piękne zdobne naczynie.
- Ale jak ja mam to zrobić? To niemożliwe - jęknęłam.
- Nic nie jest niemożliwe, jeśli tego chcesz - odparła i wyszła z pokoju.
- Świetnie... - burknęłam, po czym chwyciłam za pędzel.
***
- Mhm... Mhm... - mruczała pod nosem oglądając moje "dzieło".
- Otóż... Jest... Ech... Co się będziemy oszukiwać, jeszcze raz - powiedziała.
- A-ale ja miałam... - nie zdążyłam dokończyć zdania, gdyż do chatki wtargnęła Yana.
- Gdzie jesteś, aniołku? - usłyszałam jej piskliwy, nieprzyjemny dla ucha głos, na którego dźwięk wzdrygnęłam się i zeskoczyłam z krzesła.
- Chodź, szybko - staruszka pociągnęła mnie za sobą - Nie masz już czasu, powiem ci tylko jak blokować chi. Słuchaj uważnie... Słabe punkty są najważniejsze. To w nie uderzaj. Szczególnie wrażliwy jest kręgosłup i kark - oznajmiła.
- Tu cię mam! - Yana wpadła do pomieszczenia, wyważając drzwi. Spojrzała na mnie łapczywym wzrokiem pełnym nienawiści.
C.D.N
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 7 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)
- Pobutka! - poczułam jak coś lodowatowego opada na moje ciało i wyrywa z blogiego snu. Przestraszona zerwałam się z łóżka.
- Co się dzieje? - krzyknęłam.
- Zasada numer jeden. Wstajemy bladym świtem, nie będziesz się wylegiwać i tracić czas. Albo się uczysz, albo wynosisz! - oznajmiła staruszka.
No i mamy kolejne motto na dziś! Śpisz do późna - dostajesz wodny budzik! Widzicie ile motywacji? I jak tu nie kochać świata!
Zbiegłam po lekko spróchniałych, zniszczonych schodach do kuchni, gdzie czekało na mnie skromne, wręcz spartańskie śniadanie. Poczułam się jak w koszarach, ale no cóż, zdążyłam już wyłapać, że tu to i tak dużo, więc uśmiechnęłam się wesoło.
- Dziękuję - chwyciłam za kromkę chleba, posmarowaną świeżym masłem i ugryzłam kawałek. Tem chleb był znacznie inny niż ten w zamku. Lekki, miał smak, świeży, doskonały, smaczny, zupełnie jak w naszym rodzinnym domku na wsi.
- Coś się stało, kochanie? - kobieta najwidoczniej zaniepokoiła się moją powagą.
- Nie, ale ten chleb bardzo mi przypomina wakacje z rodziną, o których teraz mogę tylko pomarzyć... - odrzekłam - Ale to nie pora na czułości! Czeka na mnie kolejna lekcja! Co dziś przerabiamy?
- Szybkość, zwinność oraz spryt...
***
- Kiedy zostaniesz zatrzymana przez wroga, nie będziesz miała czasu na myślenie, musisz się oddać instynktowi! To twój przewodnik! A na dodatek musisz umieć wydostać się z uścisku i wykorzystać formę ustawienia przeciwnika, wtedy go przewyższysz i wygrasz! - zaczęła rzucać instrukcjami.
C.D.N
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 6 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)
- Naprawdę? - w moich oczach zabłysła iskra radości.
- Tak... Chcę, abyś ją powstrzymała... - odrzekła smutno, gładząc grzbiet orła.
- Oczywiście, zrobię to! - uklęknęłam jak do ślubu rycerskiego.
- Ale obiecaj mi, że jej nie skrzywdzisz, wykorzystasz tę naukę do przypomnienia jej o dawnej Yanie - staruszka położyła dłoń na mojej głowie.
- Obiecuję! - odparłam.
- Więc zaczynamy lekcję!
- Teraz?
- Tak.
- Od czego mam zacząć?
- Od równowagi...
***
- Równowaga jest podstawą w magii chi. Musisz rozumieć zarówno swoje ciało, krew jak i umysł - kobieta pomogła mi wejść na okrągły, chyba nawet wyszlifowany kamień. Położyła na mojej głowie kilka książek, a na dłoniach zawiesiła dwa ciężkie ciężary. Przełknęłam głośno ślinę i... Wywróciłam się.
- Jeszcze raz! - powiedziała nauczycielka - Aż do skutku!
- Tak jest! - podniosłam książki oraz ciężary i stanęłam na głazie. Tym razem z powodzeniem, ale kolejny krok poszedł mi jeszcze gorzej - pozycja jaskółki. Upadłam tak chyba z kilkaset razy! A sensei wołała tylko:
- Jeszcze raz! Do skutku!
I tak w kółko... Aż wreszcie udało mi się wykonać ćwiczenie. Co prawda zleciał mi na tym cały dzień, ale w końcu zaliczyłam pierwszy etap!
- Nie najgorzej, ale nie najlepiej. Jutro kolejna część... - nie ma to jak motywująca myśl na koniec dnia! Nie?
C.D.N
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 5 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)
- Zostałaś ofiarą blokady chi, jest to zdolność, którą niewielu opanowało, a Yana należy do tej grupy osób - odparła, dalej się uśmiechając, chociaż twarz przestawała być tak promienna jak kilka sekund temu.
- Ale skąd ją pani zna? - nie dałam za wygraną, musiałam to wiedzieć.
- Ponieważ... - zaczęła, lecz przerwał jej skrzek orła. Ptak wskoczył na ramię staruszki i zaczął się łasić.
- Dobry Neo, dobry synek - kobieta gładziła palcami jego małą główkę - Ocalił ci życie... - po chwili zwróciła się do mnie.
- Dziękuję, Neo - uśmiechnęłam się życzliwie.
- Pik! Jaloba inko skae! Fori fa na kotel! - z kieszeni mojej sukienki wydobył się buntowniczy pisk. Doskonale wiedziałam kto strajkuje.
- Piko! Nie bądź zazdrosny! Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie - wyciągnęłam z kieszonki mojego lisopsakrólikogeniusza i przytuliłam go.
- Alena! Haka! Eke no eta mino ekte! - wskoczył mi na ramię, po czym pogładził policzek.
- Tak właściwie... Nie skończyła pani... - rzekłam nieśmiało.
- Ach tak! Yana to moja była uczennica, ja ją tego wszystkiego nauczyłam i żałuję... - oznajmiła ze smutkiem w głosie.
- Nie przewidziała pani, że tak się stanie - położyłam dłoń na ramieniu kobiety.
- Nie... - mruknęła.
- Ale w każdym razie... Muszę już iść odzyskać to pióro, inaczej będzie źle! - rzuciłam i już miałam ruszać, gdy staruszka chwyciła mnie za nadgarstek.
- Nie! Jeśli chcesz pokonać Yanę, musisz znać jej broń! Nauczę cię tego wszystkiego, jeśli chcesz! - zaproponowała.
C.D.N
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 4 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)
Gdy w końcu wylądowaliśmy na ziemi, poczułam wielką ulgę, lecz dalej byłam "zablokowana" i dlatego runęłam jak decha na ziemię, na dodatek twarz spotkała się z mchem.
- Oj, oj, oj, kochana, nie wolno się bawić z Yaną, to niebezpieczny przeciwnik - usłyszałam drżący, delikatny głos. Zapewne nie należał do kogoś młodego - Pomogę ci, kochanie, zaraz wszystko wróci do normy... - właściciel głosu dotknął mojego kręgosłupa jedną dłonią, a drugą delikatnie uderzył palcami o kark. W tej chwili poczułam jak krew znowu zaczyna krążyć i mogę wreszcie wstać.
- Bardzo dziękuję - podniosłam się z trawy. Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się twarzy mojego wybawcy albo raczej wybawczyni. Była to lekko zgarbiona pani w podeszłym wieku, jednak zachowała świeżość cery. Uśmiech zdobił drobną, śliczną twarz starego bibelotu.
- Ależ nie ma za co, złotko - uśmiechnęła się kobieta - A teraz powiedz, dlaczego zdecydowałaś się walczyć z Yaną?
- Ponieważ ukradła bardzo ważny artefakt i... Zaraz... Skąd pani wie, że walczyłam akurat z nią?
C.D.N
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 3 - (Event "Zlodzieje Dusz - Yana)
- I co teraz, aniołku? - zaśmiała się szyderczo.
- Jeszcze się policzymy... - wydukałam.
- Tia... - dziewczyna klasnęła w dłonie i na jej wezwanie pojawiły się dwa wielkie sokoły. Chwyciły mnie za ramiona, aby natychmiast unieść ponad ziemię.
Latanie w moim przypadku to normalka, ale teraz czułam się, jakbym miała lęk wysokości. Drzewa oraz skały, które niegdyś były tylko małymi punktami, w jednej chwili stały się niebezpieczne. Strach ogarnął mój umysł, a ja przerażona patrzyłam na wszystko, nawet nie próbowałam się wyrwać, gdyż groziłoby mi to śmiercią.
Wtem podleciał do nas jakiś inny ptak, chyba był to orzeł.
Zaskrzeczał bojowo i skierował swoje szpony ku mnie. W normalmych warunkach wyrwałabym się temu sokołowi i zwiała, ale teraz tylko się przyglądałam całej scenie i gdybałam: "A może przeżyję? A może nie?".
Drapieżnik wyrwał mnie sokołowi, po czym zaczął szybować w stronę gór. Leciał coraz szybciej, szybciej i szybciej... Wydawało mi się, że ten ptak jest jakąś kometą.
C.D.N
Od Ayano cd. Sean'a
Czułam się bezgranicznie szczęśliwa.
- Wiesz Sean. – powiedziałam zamyślona – Zawsze marzyłam, żeby mieć taką lecznicę dla zwierząt. Chciałabym leczyć zwierzęta.
Chłopak spojrzał na mnie.
- Myślę, że da się zrobić. Musisz mi tylko dać plany. – uśmiechnął się po swojemu. Ten uśmiech zawsze mnie rozbrajał. Przytuliłam się do jego ręki:
- A jakie jest twoje marzenie?
(Sean?)
niedziela, 7 grudnia 2014
Od Belli cd. Layko
- Tak? A więc jakie to miejsca? - zaciekawił się Layko.
- Polana Marzeń, Góry Natchnienia, Jezioro Life lub Jeziorko Snów. To gdzie idziemy najpierw?
<Layko? Coś weny nie mam :P>
Od Layko cd. Belli
Ruszyliśmy przed siebie.
- Masz szczęście, że jest ładna pogoda.- zaśmiałem się. Bella też się uśmiechnęła.
- Tylko gdzie go szukać?- zapytałem troszeczkę zmieszany.
< Bella?>
sobota, 6 grudnia 2014
Od Sean'a cd. Ayano
- Kocham Cię, Ayano. Nikt inny na świecie nie jest w stanie zastąpić Twojej osoby - objąłem dziewczynę i przytuliłem ją do siebie.
Przy Ayano wszystko zdawało się być proste czy niegroźne, jakby odganiała wszelkie wojny, niepokój, strach. Moja Artemida, Atena oraz Eos, w jednej osobie, moja druga połówka...
- Idziemy? - w końcu rozluźniłem uścisk i wyciągnąłem rękę ku lycance, uśmiechając się wesoło.
- Tak - Ayano przytaknęła, po czym położyła swoją dłoń na mojeh i ruszyliśmy spacerkiem przed siebie.
<Ayano? Przepraszam, że tak długo czekałaś :c>
Od Layli cd. Tomoe
Zjadłam jeszcze kilka babeczek i poszłam za moim Tomoe. Stał przed na balkonie mojego domu i opierał się o drewnianą balustradę. Stanęłam tuż obok niego.
- A tak właściwie to gdzie ty mieszkasz? - spytałam
<Tomoe?>
Od Layli cd. Sary
- Wobec tego musimy wyjść przed drzwi - skierowałam się do wyjścia.
Jeszcze nigdy nie używałam tej umiejętności. Lekko zdenerwowana stanęłam na ganku i odwróciłam się bokiem do wiatru. Tak, żeby dobrze słyszeć szum wiatru. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w otaczające mnie odgłosy.
- Co dzieje się na zamku? - spytałam cicho. Nagle do moich uszu dotarła rozmowa. Automatycznie odwróciłam się w tamtą stronę i nastawiłam uszy.
- ... nie możemy jej na to pozwolić... Jest księżniczką... na pewno to rozumie... Nie wiem co ona w tym widzi... - wyłapywałam kolejne strzępy rozmowy i powtarzałam je na głos żeby Sara też mogła usłyszeć. W końcu uznałam, że usłyszałam już wystarczająco dużo. Otworzyłam oczy.
- I co o tym myślisz? - spytałam Sary
<Sara?>
piątek, 5 grudnia 2014
Od Sary cd. Layli
- Poproszę o zaprezentowanie rozmowy z wiatrem - dygnęłam, niczym dama dworu przed szlachcicem.
<Layla?>
Od Tomoe cd. Layli
Bardzo mi ulżyło, bałem się, że jeśli Layla pozna moją przeszłość, znienawidzi mnie. W końcu nie byłem najprzyjemniejszym gościem w mojej wiosce, no dobra... Byłem najgorszym gościem w mojej wiosce, ale grunt, iż moja ukochana nie ma ochoty wyrzucić mnie przez okno (xD), ani zasztyletować we śnie.
<Layla?>
Od Layli cd. Sary
<Sara?>
Od Layli cd. Tomoe
- To nie to samo...
- A właśnie, że tak. Teraz nie muszę już walczyć o jedzenie, więc nie kradnę. Ty nie musisz mordować, więc nie mordujesz - wzięłam do ręki kolejną babeczkę. Tomoe lekko się uśmiechnął.
- Smakują ci? - spytał
- Szczerze? - odpowiedziałam pytaniem
- Szczerze
- Bardzo smakują - uśmiechnęłam się - Coś jeszcze?
<Tomoe?>
Od Ayano cd. Sean'a
Weszłam do salonu i spojrzałam na podłogę.
- Gratuluję. – szepnęłam czule. Sean wstał i pocałował mnie w czoło.
- Może się przejdziemy?
- Jasne.
Ubrałam sweter w gwiazdki i buty do pół łydki. Tak ubrana zeszłam na dół. Złapałam Sean’a za rękę i wyszliśmy. Było pięknie – księżyc świecił wyjątkowo jasno, a zwierzęta przemykały koło nas.
- Jest … fantastycznie. – powiedziałam. Przytuliłam się do Sean’a i pocałowałam go namiętnie. Nie mogłam się po prostu powstrzymać – tak bardzo go kochałam.
(Sean? Wybacz, że tak późno)
Od Belli cd. Layko
- Na pewno niedługo go spotkasz. - uśmiechnęłam się.
- Mam taką nadzieję... - westchnął.
- Hej, może poszukamy jakiegoś? No wiesz, wyprawa! - zaproponowałam.
- No nie wiem... - odpowiedział nadal podrzucając kamień.
- No chodź! Będzie fajnie! - próbowałam przekonać Layko.
- Dobra, dobra, wierzę ci! - zaśmiał się. - Chodźmy.
<Layko?>
czwartek, 4 grudnia 2014
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 2 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)
- Świetnie, Michael czeka na ciebie w holu - tata wstał i wyszedł razem z mamą z pomieszczenia. Westchnęłam ciężko.
"Długo pogadaliśmy..." - pomyślałam zawiedziona rozmową, po czym ruszyłam na dół, szurając podeszwami butów o świeżo wypolerowaną posadzkę.
- Panienko, proszę przestać, tak nie wypada - upomniała mnie napotkana guwernantka, mademoiselle Rathè.
- Tak, tak, tak, tak... - wydukałam i powlekłam się do holu ze spuszczoną głową.
- Powodzenia, panienko - uśmiechnął się lokaj, podając mi podręczną torbę z prowiantem.
- Nie, poradzę sobie - jednym ruchem ręki odsunęłam bagaż. Szybko wyskoczyłam z zamku, jakbym się bała, że Michael opchnie mi jednak tą torbę.
- "Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to kto? o o o?
Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to nikt tego lepiej nie zrobi tu!" - zaczęłam nucić pod nosem, aby umilić sobie "wojenny marsz" - "My lubimy jazz i lubimy chillout." Yana! Szykuj się! Bo twoja przeciwniczka idzie! Woooohooo!
- Wzywał mnie ktoś? - zza krzaków wynurzyła się różowowłosa kobieta z mieczem w dłoni.
- Ktoś ty? - przymrużyłam oczy.
- Yana - odparła dumnie, wypinając pierś.
- Ty jesteś Yana?! - zmaterializowałam miecz.
- Tak, masz coś do mnie? - prychnęła.
- Oddawaj Pióro Krwi! - rzuciła się na dziewczynę z ostrzem, lecz ta wykręciła mi rękę i uderzyła palcem wskazującym oraz środowym w centrum kręgosłupa. Padłam unieruchomiona na ziemię.
C.D.N
Od Sary cd. Layli
- Pokonałaś Kayam'a? - wytrzeszczyłam oczy.
- Mhm - uśmiechnęła się.
- I zdobyłaś moce? - zakołysałam się na piętach.
- Owszem - na palcu lycanki zawirowała mała trąba powietrzna.
- Suuuuuuper - patrzyłam na to cudeńko, jakby rzuciło na mnie jakiś czar - A pokażesz coś jeszcze?
<Layla?>
Od Tomoe cd. Layli
- To Sytry, mój dawny przyjaciel, a dziś pośrednik między mną a pewnym facetem... - mruknąłem.
- Kim? - spytała.
- Były wspólnik... - powiedziałem ponuro - "Pracowaliśmy" razem, a konretnie... Mordowaliśmy...
Spojrzałem na Laylę. Nie wyglądała na zadowoloną.
<Layla? Nie bij... xD>
Od Layko cd. Belli
Nagle na ramię dziewczyny przyleciał orzeł.
- Ładny.- uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę w jego stronę. Ten ułożył dziób wrogo.
- Nie za bardzo da się głaskać.- zaśmiała się Bella, też próbując położyć rękę na głowię ptaka. Jej udało się to, bez spotkania z dziobem porała. Widać, że był przywiązany do właścicielki.
- Jak ma na imię?- zapytałem, patrząc na mocno, brązowe upierzenie ptaka.
- Grzmot.
- Ładne imię.- powiedziałem, podnosząc z ziemi błękitny kamyk - Też chciałbym mieć towarzysza.- zacząłem ni z tego ni z owego.
- A jakiego?- zapytała lekko gładząc pióra ptaka.
- Psa, dużego psa.- uśmiechnąłem się w jej stronę, i pomyślałem o wielkim, brązowa-czarnym psie biegnącym w moją stronę.
- Powodzenia w szukaniu.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję.- odpowiedziałem, co raz podrzucając kamyk.
< Bella? >
wtorek, 2 grudnia 2014
Od Sary - O tym jak opanowałam magię chi cz. 1 - (Event "Złodzieje Dusz" - Yana)
- Panienko Saro, wzywają panienkę rodzice - lokaj delikatnie zapukał do drzwi mojego pokoju, oznajmując o dekrecie ojca oraz matki.
- Tak, już idę - odłożyłam pióro na miejsce i odstawiłam kałamarz z atramentem.
"Czego znowu chcą?" - pomyślałam.
Leniwym krokiem powlekłam się do "sali obrad", gdzie zazwyczaj zbiera się cała nasza rodzina i dyskutujemy o różnych sprawach. Zdziwiła mnie nieobecność Sonayi, bo bez niej o niczym nie rozprawiamy.
- Chcieliście mnie widzieć? - weszłam cicho do pomieszczenia i usiadłam przy stole. Czułam się trochę nieswojo, w końcu nie ma tu mojej siostry, czyżby coś się jej stało?
- Saro... Zapewne wiesz o Złodziejach Dusz i o ich spiskach - zaczęła mama.
- Ostatnio dwie odważne dziewczyny oddały nam skradzionr pióra, ale reszta dalej tkwi w łapach magów. Chcielibyśmy, abyś i ty wyruszyła na poszukiwania - zakończy tata.
- Ale mamy dla ciebie kogoś konkretnego, to niebezpieczny przeciwnik i bardzo sprytny, jednakże wierzymy, iż dasz sobie radę - matka wsunęła do moich dłoni zdjęcie wysokiej kobiety o jasnoróżowych włosach z mieczem.
- To Yana, magini krwi, potrafi wladać krwią oraz ciałem - rzekł ojciec - Podejmiesz się wyzwania?
C.D.N
Od Layli cd. Tomoe
- Dziękuję - powiedziałam biorąc jedną z babeczek i skosztowałam ją - Pyszna...- przez chwilę milczałam - Kim był ten typek z krzaków? No wiesz ten kitsune - spytałam, ale na widok miny Tomoe'go dodałam - Nie musisz mi mówić jeśli nie chcesz.
<Tomoe?>
Od Layli cd. Sary
- To sobie dalej biegaj z tym mieczem, ja wolę pobiegać po drzewach - uśmiechnęłam się - Wchodzisz? - odsunęłam się robiąc miejsce Sarze - Zobacz co mam - wskazałam na pióro powietrza
<Sara? Moja wena tymczasowo nie istnieje...>
poniedziałek, 1 grudnia 2014
Od Tomoe cd. Layli
- Hm? A! Chodzi Ci o zapach? To babeczki z czekoladą - spojrzałem w stronę kuchni.
- Mmmmm... - uśmiechnęła się na samą myśl o mufinkach.
- Zaczekaj, zaraz Ci przyniosę całą tacę - wyszedłem z pokoju, ale już po chwili wróciłem z jeszcze ciepłymi babeczkami.
<Layla?>
Od Sary cd. Layli
- Cześć! Jak po południu księżniczek? - zaśmiałam się wesoło.
- Dobrze, jednak chyba nie nadaję się na królewnę czy coś - uśmiechnęła się - Tym bardziej, jeśli będę musiała cały czas siedzieć prosto, nie szeptać, siorbać i tylko machać ręką.
- Oj tam, oj tam. Jestem córką władcy i jakoś nie muszę cały czas szczerzyć się do mieszkańców Hope, ale mogę biegać z mieczem - zrobiłam głupią minę.
<Layla? Mojej weny "to już jest koniec, nie ma już nic...">